To nie tak…

Czytając lokalną prasę, studia rozwoju; słuchając wykładów, wywiadów, dyskusji etc. na temat perspektyw rozwoju Łodzi, często odnoszę wrażenie, że (prawie) wszyscy w tym mieście zapomnieli o ekonomii, tej klasycznej, tej którą wyznawali Friedman, Mises czy Hayek oraz o historii. Historii Łodzi – miasta kapitalistycznego, Ziemi Obiecanej.

Te wszystkie mądre głowy dyskutujące o rozwoju Łodzi snują nam utopijne plany modelowego miasta.. Że jak zbudujemy „Nowe Centrum Łodzi” to nastanie bogactwo, przyjdą inwestorzy, miasto wypięknieje, bla, bla, bla. Że jak odnowimy kamienice, to nastanie bogactwo, przyjdą inwestorzy, miasto wypięknieje, bla, bla, bla. Wszystkie te osoby mylą się w jednej, podstawowej kwestii. Atrakcyjna przestrzeń publiczna, piękne kamienice, zadbane ulice, kina, teatry, opery, restauracje to nie przyczyna bogactwa, a jego skutek! Nie buduje się teatrów i filharmonii po to by zwabić inwestorów. Buduje się je dlatego, bo jest na nie popyt! Bo ludzie chcą chodzić do teatrów i filharmonii.

Do Łodzi nie zjeżdżali tkacze i przedsiębiorcy dla pięknych kamienic i imprez kulturalnych, tylko dlatego, że mogli się tu dorobić. Łódź była Ziemią Obiecaną ze względu na atrakcyjność gospodarczą, a nie estetyczną czy kulturalną. Gdyby było inaczej – nikt by tu nie przyjechał, bo kto by chciał mieszkać w brudnym mieście przemysłowym, pełnym dymiących kominów? Dopiero później powstały piękne kamienice, kina, teatry i kawiarnie. Bo kiedy ludzie mają już za co kupić chleb, za co się ubrać, myślą o usługach wyższego rzędu, o kolejnych udogodnieniach w swoim życiu.

Nie otwiera się drogich butików i salonów Ferrari by przyciągnąć do miasta bogatych ludzi. Otwiera się je dlatego, że bogaci już tu są i będą kupować te marynarki za 50tys. i najnowsze modele Ferrari. Zagraniczni inwestorzy nie budują fabryk w Chinach, bo są tam ładne kamienice, tylko dlatego że im się to opłaca. Banki i korporacje nie lokują się w Hong Kongu czy innym Szanghaju z powodu dobrych oper i teatrów, tylko dlatego, że jest tam wolność gospodarcza. Atlanta, jedno z najbrzydszych miast amerykańskich, przez które centrum przebiega 10-pasmowa autostrada (tzw. Downtown Connector; polecam zobaczyć na Google Earth jak to wygląda), jest najszybciej rozwijającą się aglomeracją w Stanach Zjednoczonych (a przynajmniej była do czasu wybuchu kryzysu). Przykład miast amerykańskich i chińskich doskonale obala tezę, jakoby atrakcyjna przestrzeń publiczna oraz architektura były głównym bodźcem rozwoju gospodarczego. Są to najwyżej bodźce poboczne, niejako sprzyjające rozwojowi, ale na pewno nie są one głównymi czynnikami rozwoju! To głównie udogodnienie dla mieszkańców, którzy już tam mieszkają. Amerykańskie i chińskie miasta – często brzydkie, pozbawione historycznej zabudowy, z nieludzkimi arteriami przebiegającymi przez sam środek tkanki miejskiej. Mimo to są siedzibami korporacji, firm, banków, ośrodków badawczych.

Czy dla Łodzi naprawdę najważniejsze jest w tej chwili budowanie Nowego Centrum, Specjalnej Strefy Sztuki, rewitalizacja EC1, budowa centrum festiwalowego? Śmiem wątpić. Czy przedsiębiorcy otworzą tam nowe sklepy, korporacje otworzą biura tylko dlatego, że jest tam ładnie, schludnie, kulturalnie? Kto będzie chodzić do tych sklepów, kin, teatrów? Nikt nie przeprowadzi się do Łodzi dla dobrej opery. Co najwyżej przyjedzie kilku turystów, porobi zdjęcia, wyda trochę pieniędzy w pubach i restauracjach i to wszystko. To się nie zwróci. Nie zwróci się z jednej prostej przyczyny – ta inwestycja nie jest prywatna, decyzja o budowie Nowego Centrum Łodzi to decyzja polityczna, nie ekonomiczna. Łodzi potrzebne jest gospodarcze ożywienie, nowe miejsca pracy, a nie szalone pomysły władz miasta i architektów. A do tego potrzebna jest wolność gospodarcza, na tyle na ile pozwala nam ustrój III Rzeczpospolitej (niestety przez ten głupi system mamy bardzo ograniczone możliwości, nie możemy np. znieść na terenie województwa łódzkiego podatku dochodowego czy obniżyć VAT-u). Dopiero potem możemy myśleć o kolejnych rzeczach.

Nie jestem zwolennikiem wyburzania zabytkowych kamienic, fabryk, budowania autostrad przez centrum (chyba, że podziemnych, budowanych przez prywatnych inwestorów) oraz budowania „czego się chce, gdziekolwiek się da”, bo jako konserwatysta opowiadam się za ochroną dziedzictwa kulturowego, zabytkowej tkanki miasta, układu urbanistycznego miasta przemysłowego. Ja chcę jedynie powrotu do normalności, gdzie to ludzie z własnej inicjatywy budowali to dziedzictwo, te kamienice i fabryki.

Sprawne urzędy, niskie podatki – to powinien być priorytet dla władz miasta, a nie szklane domy. Sama idea rewitalizacji EC1 jest jak najbardziej ciekawa, ale dlaczego nie mogliby jej zrealizować prywatni inwestorzy? Jakoś Manufaktura powstała bez wkładu finansowego miasta, nie kosztowała obywateli ani grosza. To inwestor poniósł ryzyko, nie Łodzianie. Dzięki temu Manufaktura zarządzana jest tak profesjonalnie, dzięki temu Manufaktura wygrywa rywalizację z Piotrkowską. Bo jest prywatna. Bo musi się zwrócić, musi przynosić zyski. To w Manufakturze istnieje najbardziej atrakcyjna przestrzeń publiczna w Łodzi (w potocznym tego słowa znaczeniu). Inwestycja w Nowe Centrum Łodzi jest inwestycją niezwykle ryzykowną, szczególnie w obecnym czasie, gdy nad Europą krąży widmo bankructwa i bardzo głębokiej recesji gospodarczej. To bardzo droga inwestycja, przez którą miasto kolejny raz musi się zadłużyć.

Ciągłe zadłużanie miasta będzie w przyszłości skutkować dramatycznym cięciem wydatków, zapewne na bardziej przyziemne, acz nie mniej ważne kwestie, takie jak: remont i budowa dróg, rozwój komunikacji publicznej itp. oraz na zwiększaniu dochodów: podwyższaniu podatków, opłat i dzikiej (bo przeprowadzanej na szybko by ratować budżet) prywatyzacji. To nie zachęci inwestorów do inwestycji w Łodzi. Ludzie nie wyjeżdżają z Łodzi przez brak imprez kulturalnych, kin, teatrów, czy fatalny stan śródmieścia. Wyjeżdżają, bo nie mają tutaj atrakcyjnych ofert pracy. Bo gdzie indziej w Polsce mają wyższe zarobki. Łódź nie jest biedna dlatego, że ma zaniedbane centrum. Jest na odwrót. To centrum jest zaniedbane dlatego, że Łódź jest biedna! A dlaczego Łódź jest biedna? Bo władze miasta i naszego kochanego państwa ciągle są zdania, że wiedzą lepiej od Łodzian na co wydać ich pieniądze. Dzisiaj wydają je min. na NCŁ.

Miasto nie jest od inwestycji, to prywatni przedsiębiorcy są od inwestycji. Dlatego jestem bardziej zwolennikiem „Pro-revity” niż „100 kamienic dla Łodzi”. Rewitalizację i remonty kamienic czy fabryk powinni finansować i przeprowadzać prywatni przedsiębiorcy, a nie władze miasta. Władze miasta powinny jedynie stworzyć dla rewitalizacji odpowiednie warunki. Powinno się opracować kompleksowy plan rewitalizacji na wzór pro-revity dla całego śródmieścia, uregulować stan własności nieruchomości, sprzedać (lub wręcz oddać za darmo, w zamian za sfinansowanie i przeprowadzenie remontu) należące do gminy kamienice. Zlikwidować mieszkania socjalne. I przede wszystkim uchwalić plany przestrzenne dla centrum, a potem całego miasta. Po to by inwestorzy mogli bez problemu znaleźć dogodną lokalizację dla budowy apartamentowca, fabryki, czy biurowca, bez zdawania się na łaskę urzędników, długiego oczekiwania na WZ, pozwolenia na budowę, negocjacji z konserwatorem zabytków i architektem miasta. Tak by inwestor mógł spojrzeć na mapę, wybrać najatrakcyjniejszą lokalizację, kupić działkę, a architekci projektujący budynek mieli jasne wytyczne, co mogą, a czego nie. Trzeba usprawnić urzędy i zrównoważyć budżet. Ograniczyć zbędne wydatki (przede wszystkim na igrzyska, czyli wszelakie imprezy kulturalne, koncerty itp.), obniżyć podatki lokalne oraz państwowe korzystając z instrumentów, jakie daje Specjalna Strefa Ekonomiczna, sprzedać większą część majątku gminy, sprywatyzować drogi i komunikację publiczną.
Sprawne urzędy, ograniczona biurokracja oraz niskie podatki. To zachęci zewnętrznych inwestorów do inwestycji w Łodzi, a samych Łodzian do założenia własnych firm zdecydowanie bardziej niż inwestycyjne plany władz miasta. Z całej idei Nowego Centrum Łodzi jedynie przebudową dworca powinno zająć się miasto i tak naprawdę tylko nowy dworzec może realnie przyciągnąć do Łodzi „biznes”. Gospodarka Łodzi musi stanąć na nogi, potem przyjdą odnowione kamienice, kina, teatry, najdroższe butiki i salony Ferrari. Nie na odwrót.

Artur Klimczak- członek KNP Łódź

Relacja ze spotkania z Panem Stanisławem Remuszko.

Zwolennicy Nowej Prawicy, patrioci i miłośnicy prawdy z Łodzi i okolic, mogli dziś zrobić właściwie tylko jedno, a mianowicie przybyć na spotkanie z byłym redaktorem Gazety Wyborczej, Stanisławem Remuszką, które miało miejsce w siedzibie Stowarzyszenia Robotników Chrześcijańskich w Łodzi.
Sam wpadłem na salę spóźniony o kilka minut i szybko zmiarkowałem, że muszę usiąść w dalszych rzędach, gdyż wśród kilkudziesięciu osób, które były już obecne na sali, większość chciała być blisko naszego gościa, który właśnie w tym momencie zachęcał do kupna (za 50% ceny) ostatnich egzemplarzy dwóch swoich książek. Pierwsza z nich to „Gazeta Wyborcza. Początek i okolice”, która była powodem naszego spotkania, a druga to „Wariacje obywatelskie”, która opisuje „niepoprawne politycznie”, jak sam autor twierdzi, pomysły i postulaty mogące służyć realizacji ciekawych inicjatyw obywatelskich.

Muszę powiedzieć, że z niecierpliwością czekałem na liczby, które mogłyby mi pokazać ile to pieniędzy z centralnego rozdzielnika dostała na starcie Gazeta Wyborcza, jednak redaktor Remuszko szybko uświadomił mi, w jakiej niewiedzy jestem chowany. Istotnie, na lekcjach historii w gimnazjum i liceum nigdy nie udało się zgłębić tajników PRL-u. Nasz gość rozejrzawszy się po sali skomentował wiek młodszej części zebranych i uśmiechnąwszy się powiedział, że musi co nieco opowiedzieć, o czasach, których nie mogę pamiętać.

Gazeta Wyborcza, zgodnie z tym, co można było usłyszeć w opowieści powstała, jako realizacja decyzji politycznej podjętej w czasie obrad Okrągłego Stołu i wykorzystała przydział papieru, czasu i mocy produkcyjnych drukarni, środków transportu i łączności, oraz lokalu, który nie był dostępny szaremu obywatelowi naszego państwa. W tym momencie moje pytanie o ilość złotówek przekazanych redaktorowi Michnikowi na stworzenie nowej, wyczekiwanej przez miliony Polek i Polaków gazety nie jest ważna, bo otrzymane od państwa, tj. od całego społeczeństwa, materiały były bezcenne i niedostępne inną drogą, jak tylko z odgórnego przydziału. W tamtych czasach nie można było zamówić kilku ciężarówek papieru, gdyż nikt nie był w stanie zrealizować takiego zamówienia. To w dużej mierze było powodem krytyki Gazety, której dopuścił się nasz gość.

Zgodnie z Jego opinią, gazeta, która miała faktyczny monopol na codzienne słowo pisane, powinna cechować się pluralizmem i dopuszczać opinie z lewej, z prawej i ze środka sceny politycznej, czyli umożliwić wszystkim obywatelom zwłaszcza w pierwszych latach tworzenia III Rzeczpospolitej – swobodną dyskusję o zrębach nowego ustroju polskiego państwa. Pierwszy więc zarzut, który redaktor Remuszko postawił Gazecie, tyczył się niedopełnienia obietnicy pluralizmu zadeklarowanej na pierwszej stronie, pierwszego numeru GW, które objawiło się szybkim zawężeniem kąta widzenia świata do tego, który możemy obserwować dzisiaj. Wszyscy wiemy, jaką linię prezentuje dziś Wyborcza.

Skoro Gazeta zbudowała swój majątek na społecznej własności – mówił Remuszko – to prywatne uwłaszczenie się tym majątkiem przez około setkę ludzi jest „nieprzyzwoite, brzydkie i nieuczciwe”, tym bardziej że ich nazwiska do dziś pozostają ściśle tajne. Agora jest prywatną spółką i szary obywatel III RP proszony jest o to, by się nie interesował beneficjentami rynkowego debiutu spółki. Formalnie Agora powstała, jako spółka posiadająca kapitał założycielski wynoszący 15 zł, ale było to związane tylko z ustawową minimalną, wymaganą przez ówczesne przepisy kwotą, którą należało uzbierać, do tego by uzyskać stosowny wpis urzędnika. Agora zadebiutowała na giełdzie 19 kwietnia 1999 roku, czyli w 10 lat po rozpoczęciu działalności i na debiucie zgarnęła z rynku prawie 3 mld $, gdyż tyle wynosił iloczyn ceny akcji i wolumenu na GPW. Tę informację można sprawdzić na „pierwszym lepszym” portalu poświęconym warszawskiemu parkietowi.

Dla zwykłego „zjadacza chleba” jest to astronomiczna kwota, którą można było wypracować tylko pod jednym warunkiem – otrzymania wydatnego wsparcia aparatu politycznego reorganizującego się, po latach rządów komunistów, państwa. Może to i z powodu tych tysięcy milionów złotych żadna z ośmiu gazet głównego nurtu, do których nasz gość zgłosił się w 1999 roku, celem wydrukowania płatnego ogłoszenia o wydaniu książki opisującej historię GW, nie odważyła się przyjąć zgłoszenia… Powstrzymajmy się jednak od wygłoszenia kategorycznych opinii, tym bardziej, że sprawa zdaje się być „za trudna” dla połowy sędziów zajmujących się nią w ramach rozpatrywania pozwów złożonych przez red. Remuszkę zaraz po odrzuceniu jego ogłoszenia. Istotnie, nasz gość złożył 8 pozwów przeciwko redakcjom, które nie zgodziły się na publikację ogłoszeń o powstaniu książki poruszającej tematykę GW, majątku Agory i działalności Adama Michnika, z których 3 razy przyznano mu rację, trzykrotnie uznano, że racji nie ma, a w dwóch przypadkach sprawy pozostawiono jeszcze nierozstrzygniętymi.

W związku z tym, że w niedługim czasie ma się ukazać czwarte, uzupełnione wydanie książki „Gazeta Wyborcza. Początki i okolice” powstrzymałem się od wymieniania nazw redakcji, które brały udział w próbie zamilczenia jedynego, tak merytorycznego, opracowania poświęconego wspomnianym problemom oraz nazwisk potencjalnych beneficjentów giełdowego debiutu spółki, która swój udany początek zawdzięcza wykorzystaniu wspólnego majątku wszystkich Polaków. Wszelkie kluczowe informacje, tj. liczby, nazwiska, dokumenty i opinie odautorskie, mogą znaleźć Państwo w książce redaktora Remuszki. Miejmy nadzieję, że wszystkim chętnym do lektury książki uda się nabyć ją przy kolejnym wznowieniu, gdyż, jak można się było spodziewać, nasz gość odjechał do domu bez przywiezionych ze sobą, ostatnich egzemplarzy.

Mam za to nadzieję, że zabrał z tego spotkania pozytywne wspomnienia, gdyż pozytywnie zaskoczyła Go ilość ludzi przybyłych w celu wysłuchania tej, arcyciekawej opowieści. W tym miejscu w imieniu wszystkich sympatyków Nowej Prawicy, patriotów i miłośników prawdy przybyłych na spotkanie chciałbym podziękować redaktorowi Remuszce za miłe i kształcące spotkanie.

Za uwagę dziękuję,

Członek KNP-Łódź

Przemysław Sędzicki

Spotkanie z człowiekiem, który walczy z ZUSem.

Dzień Gniewu- zdjęcia i konferencja prasowa.

Dlaczego protestujemy 21 marca.

Ze wszystkich stron dobiega ostra krytyka Rządu. Rząd krytykowany jest za autostrady – że jeszcze nie oddane do użytku, a już pękają – i słusznie, bo to Rząd wybrał technologię budowy, chociaż eksperci zwracali uwagę, że to tak się może skończyć. Miało być taniej, a jest drożej i będzie jeszcze drożej. Za sytuację na kolei – aż nie chce się myśleć jaka istnieje prowizorka na niby wyremontowanych odcinkach linii kolejowych – wzorcowa trasa Centralnej Magistrali Kolejowej przygotowywana do szybkiego pociągu „Pendolino” – w zeszłym roku przeszła remont urządzeń sterowania ruchem na odcinku Psary – Kozłów za jedyne 12,5 mln zł., nie zamontowano jednak tam droższych, samoczynnych „blokad liniowych” zapobiegających czołowym zderzeniom pociągów. Dlaczego? bo na torach w tym rejonie nie ma dużego ruchu – efekt 3 marca, czołowe zderzenie pociągów.

Krytykowany jest Minister Finansów za zaplanowanie w budżecie państwa wpływów 1,2 mld zł z mandatów, a jak wszyscy kierowcy zaczną się stosować do przepisów drogowych to co? – kolejna dziura.

Zarzuca się Rządowi, że nie realizuje programu „komputer dla każdego gimnazjalisty”. Bo nie ma pieniędzy – ale na ipady dla posłów 1,5 mln zł się znalazło. Zastanawia mnie jedynie fakt, że zakupiono 500 szt. tych cudów techniki, a posłów mamy 460-ciu, czyżby promocja ?

A kto to tak krytykuje??? MEDIA, te same media, które przed wyborami jednogłośnie nawoływały do głosowania na jedyną, słuszną polityczną opcję. Czyżby coś się szykowało ? – bo w etykę, prawdomówność i rzetelność mediów już dawno przestałem wierzyć. A jeszcze karzą nam płacić abonament – dobrze, ale niech każdy z nas powie „płacę abonament – żądam rzetelnych informacji, kłamstwu i przekłamaniom powiedzmy NIE”.

Ale nie o tym chciałem pisać. Protestujemy 21 marca – DZIEŃ GNIEWU. Mówimy 5x NIE

– dla ACTA, a właściwie szeroko pojętej cenzury i inwigilacji

– dla Pakietu Fiskalnego – dlaczego obce mocarstwa mają kontrolować nasz budżet i nakazywać płacenie składek na ratowanie bogatszych państw zachodnich

– dla Reformy Oświaty – a w zasadzie dla podporządkowania oświaty rządzącym, aby łatwiej mogli sterować umysłami i schematami funkcjonowania społeczeństwa

– dla ZUS i Reformy Systemu Emerytalnego – po co reformować coś gdy Rząd przeczuwa rychły koniec ubezpieczeniowego molocha

– dla Rządu – dla jego działań, które doprowadzają nasz kraj do ruiny.

Pamiętajmy jednak, jest tylko jedna droga do zmian w naszym kraju. To wybory. Kiedy będą to zagadka. Oficjalnie za 3,5 roku, chociaż „wróble ćwierkają, że wcześniej”. Przede wszystkim protest musi odbyć się przy urnie wyborczej.

Pamiętajmy kto nas oszukuje, kłamie i nie liczy się z naszym zdaniem. Niech nie zwiodą nas przefarbowane lisy, które już próbują przejąć pałeczkę władzy, ale krzywdy „kolesiom” nie dadzą zrobić.

Oddając głos nie sugerujcie się nawoływaniem mediów – pamiętajcie kto rządził i jak.

TO MY MOŻEMY COŚ ZMIENIĆ.

Niech wolność, własność i sprawiedliwość zagoszczą w naszym kraju, aby nie było konieczności organizowania dni gniewu.

Jacek Dobiesz- prezes KNP Łódź

 

Spotkanie z Tadeuszem M. Płużańskim 12 marca (pon) godz 17.

Marsz w obronie wolnych mediów 10 marca.

W dniu 10 marca 2012 roku (sobota) Stowarzyszenie Solidarni2010 oddział w Łodzi organizuje Marsz w Obronie Wolnych Mediów.

MARSZ W OBRONIE WOLNYCH MEDIÓW
Przebieg i organizacja
1. Zebranie przy Pasażu Schillera (Piotrkowska 114)- godzina 16:30
2. Wygłoszenie przemówienia i zaanonsowanie przybyłych na manifestację
organizacji
3. Marsz ul. Piotrkowską, hasła, piosenki
4. Postój przy DH Magda- tam dołączą osoby, którym stan zdrowia uniemożliwia
dłuższy przemarsz
5. Wystąpienia przedstawicieli organizacji (kilkuminutowe), skandowanie haseł,
piosenka
6. Marsz ul. Piotrkowską do Placu Wolności.
7. Przemówienie kończące, rozwiązanie zgromadzenia.

Serdecznie zapraszamy 🙂

Nasz transparent ponownie w Dzienniku Łódzkim i piękny spot Rona Paula.

Transparent- Dziennik Łódzki

 

Wiecznie aktualny temat- dziury.

Nasze władze miejskie obejmując swoje stanowiska zapowiadały rozwiązanie problemów z dziurawymi jezdniami i korkami w mieście. Jak jest, każdy widzi – ulicą Traktorową mogą jeździć tylko traktory bo koła samochodów osobowych grzęzną w olbrzymich dziurach. Ulicą Kopernika tramwaj jedzie „wężykiem” nie dla tego aby ominąć dziury, ale że torowisko tak prowadzi. Dziś w radio usłyszałem jakże budującą informację, że torowisko Retkinia – Widzew praktycznie nie nadaje się do użytku. Długo było by wylewać żale, ale trzeba przyznać, że niektóre odcinki dróg zostały wyremontowane a niektóre „przypicowane”, bo jak można nazwać położenie asfaltu po zdrapaniu starego jak np. na ulicy Nawrot, który po 3 latach wygląda jak dziurawy ser.

Urzędnicy wzięli sobie za honor wyremontować stosunkowo niedawno remontowaną ulicę Piotrkowską, przenieść pomnik Kościuszki i inwigilować nas na każdym kroku montując nowoczesne urządzenia monitorujące „w trosce o nasze bezpieczeństwo”. To wszystko kosztuje, czy te pieniądze nie byłoby lepiej przeznaczyć na remonty ulic. A ile kosztować będzie armia ludzi nas inwigilujących i wymyślających bezsensowne przepisy.

Gdy realizowano pierwszy i chyba ostatni etap „tramwaju regionalnego” to miała zacząć funkcjonować „zielona fala”. Jak sięgnę pamięcią to o „zielonej fali” słyszę od lat 70-tych ubiegłego stulecia, a przecież w dobie komputeryzacji i śledzenia wszystkiego i wszystkich nie jest to rzeczą niemożliwą.

Wyremontowano pięknie ciąg Al. Jana Pawła II i Al. Włókniarzy, obniżając dopuszczalną prędkość do 60 km/h z 70 km/h a nawet 90 km/h i to po dziurach. Czy to poprawia płynność tranzytu i rozładowuje korki? Chyba nie. Wpływa za to dodatnio na stan kasy miasta za mandaty za przekraczanie prędkości.

Zamiast wymyślać różne bezsensowne przepisy i nadzorować ich wykonywanie, niech część urzędników weźmie łopaty w swoje ręce – łatać drogi każdy może.

Jacek Dobiesz- prezes KNP Łódź

Konsultacje społeczne w sprawie przesunięcia Pomnika Kościuszki.

Drodzy Mieszkańcy Łodzi.

W dniach od 16 do 29 lutego 2012 roku do godziny 16.00 odbyły się konsultacje społeczne dotyczące usytuowania pomnika Tadeusza Kościuszki na Placu Wolności w Łodzi oraz fontanny w formie lustra wody wkomponowanego w posadzkę placu.

Poniżej link do strony Urzędu  Miasta  Łódź

http://uml.lodz.pl/get.php?id=3018

Pracownicy Urzędu miasta zaproponowali 3 warianty zmiany usytuowania Pomnika Kościuszki.

Wariant 1 Pomnik przesunięty wzdłuż osi ulicy Piotrkowskiej na północ przed torowiskiem tramwajowym

Wariant 2 Pomnik przesunięty wzdłuż osi ulicy Piotrkowskiej na północ na wyspę miedzy torowiskiem tramwajowym

Wariant 3 Rozwiązanie obecne pomnik pozostaje na środku Placu.

Kongres Nowej Prawicy Oddział Łódź opowiada się za pozostawieniem Pomnika Kościuszki  w obecnym miejscu  czyli wariantem 3.

Pomnik Kościuszki został wybudowany a następnie uroczyście odsłonięty  w grudniu 1930 roku. W momencie wybuchu II Wojny Światowej Pomnik został zburzony przez Nazistowskie  Niemcy w listopadzie 1939 roku. Ocalałe fragmenty pomnika znajdują się w muzeum Tradycji Niepodległościowych  przy ulicy Gdańskiej 13.  Odbudowa pomnika odbyła się dopiero w 1960 roku. Fundusze na odbudowe pomnika pochodziły ze składek społecznych. Uroczystość odsłonięcia pomnika odbyła się 21 lipca 1960 roku. Mimo przeciwności losu pomnik pozostawał  zawsze w centralnym miejscu stając się jednym z charakterystycznych miejsc w Łodzi . Propaganda Urzędu Miasta działa i próbuje  wmówić mieszkańcom że względy logistyczne spowodują większe wykorzystanie powierzchni Placu Wolności, ale czy ma rację.

O co więc w tym wszystkim chodzi :

  1. Zmiana spowoduje zmieszenie ilości  miejsc parkingowych a te ,które pozostaną mają być drogie aby zmusić przyjezdnych  do jak najkrótszego parkowania.
  2. Cześć parkingów zostanie przeniesiona na ulice Legionów jak również przystanki które nie znalazły się na Placu Wolności.
  3. Część obecnych miejsc parkingowych zostanie zastąpiona terenami zielonym a większa część Placu będzie wyłączona z ruchu – część przy ulicy Piotrkowskiej.
  4. Pracownicy banków i biur w końcu będą mogli przy trawniku wypalić papierosa o ile nie zastaną ukarani mandatem przez Straż Miejską ,która inwigilować będzie „ dla naszego dobra” przez nowiutki system monitoringu.
  5. Projekt przewiduje wykonanie przed Pomnikiem „ lustra wody” , musimy mieć nadzieję  iż będzie  bardziej udane niż fontanna na placu Dąbrowskiego.

Przebudowa ulicy Piotrkowskiej i Placu Wolności to jeden projekt na który miasto chce w latach 2012-2014 przeznaczyć 61 milionów złotych. W roku 2012 Miasto przeznaczyło na ten cel 5 milionów złotych.

Przebudowa ulicy Piotrkowskiej to :

Wymiana nawierzchni na bardziej wytrzymałą z płyty kamienia naturalnego.

Zmiana geometrii ulicy Piotrkowskiej – zwężenie pasa drogi do 6 metrów.

Nowe wyposażenie- elementy małej infrastruktury ulicy Piotrkowskiej (ławki, kosze,  stojaki)

Ujednolicenie oświetlenia ulicznego na całej ulicy .

Inteligentny monitoring – czyli inwigilacja mieszkańców i napełnianie kasy miasta pieniędzmi z mandatów  wystawianych nawet bez interwencji przez Straż Miejską.

Urzędnicy próbują zmienić wygląd i charakter ulicy Piotrkowskiej tworząc przedłużenie Manufaktury (manufaktura bis) wykorzystując przy tym olbrzymie środki finansowe zapominając o podstawowych zasadach.

A) Do każdego miejsca trzeba jakoś dojechać  – Manufaktura i inne centra handlowe maja duża ilość bezpłatnych parkingów samochodowych.

B) Wymiana oświetlenia i nawierzchni to nie wszytko – odnowić trzeba najpierw kamienice i zmusić zarządców do sprzątania nieruchomości i drogi aby było czysto i nie śmierdziało.

C) Bezpieczeństwo na ulicy – centra handlowe mają ochroniarzy którzy tego pilnują, a Straż Miejska która miała dbać o porządek jest maszynką do  wlepiania mandatów i zakładania blokad.

Rzeczywiście nawierzchnia Piotrkowskiej nie jest już w najlepszym stanie ,ale najpierw należy zastanowić się kto wykonał i odebrał takiego bubla. Może współfinansowanie planowanego remontu przez byłego Wykonawcę i Odbiorcę robót da do myślenia –żeby postawić na jakość a nie na jakoś tam będzie.

DRODZY URZĘDNICY, PANI PREZYDENT

DO ROBOTY : NAPRAWIAĆ DZIURAWE DROGI, ODNAWIAĆ KAMIENICE I SPRZATAĆ ULICE.

 

 

Paweł Pawłowski – członek KNP Łódź