Gorsza tragedia w Japonii czy może na Samoa?
15/03/2012 Dodaj komentarz
American Samoa (amerykańskie Samoa) to wyspa, która formalnie należy do terytorium Stanów Zjednoczonych. Nie posiada ona jednak statusu Stanu Unii, co oznacza, że mieszkańcy nie głosują w wyborach, natomiast muszą przestrzegać wszystkich przepisów prawnych, które obowiązują na terenie USA. Ok. 2 lata temu w Kongresie i Senacie uchwalono ustawę o gwarantowanej płacy minimalnej. Rozwiązanie jak najbardziej socjalistyczne, znane z naszego podwórka, funkcjonujące nawet pod tą samą nazwą. W praktyce oznacza to, że pracodawca zatrudniając pracownika nie może zapłacić mu mniejszej pensji niż tej, która wynika z ustawy. Gdyby nawet bardzo chciał, lub tym bardziej gdyby pracownik zgadzał się na niższe świadczenia, to w świetle prawa byłoby to działanie nielegalne. Ustalenie minimalnej pensji powoduje dwie bardzo istotne konsekwencje. Pierwsza, to pojawienie się całej rzeszy bezrobotnych, którzy mogliby pracować za kwotę niższą niż ustanowiona. Druga ważna konsekwencja, to podniesienie kosztu produktu lub usługi, która jest przez przedsiębiorcę wytwarzana, przez co zmniejsza się jego konkurencyjność. Kongres USA uchwalił, że minimalna stawka za godzinę w skali całych Stanów Zjednoczonych będzie wynosić 7,25 dolara za godzinę. Na Samoa faktyczna i rzeczywista stawka przed wprowadzeniem ustawy wynosiła 3,25 dolara za godzinę. Warto wiedzieć, że od bardzo wielu lat ok. 80% produkcji na tej wyspie było związane z połowami i puszkowaniem tuńczyka. Samoa była największym dostawcą puszek ze świeżym tuńczykiem do Stanów Zjednoczonych. Od roku 2000 około 50% tego typu produktów pochodziła właśnie z tego kraju. Statki wypływały z tuńczykami, a płynąc z powrotem przywoziły różne towary powszechnego użytku. Wszystko działało bardzo dobrze i praktycznie wszyscy mieszkańcy Samoa mieli zatrudnienie związane bezpośrednio lub pośrednio z tym biznesem. Historycznie, około roku 1960 na Samoa powstały dwie konkurencyjne firmy zajmujące się kompleksowo tuńczykiem- StarKist oraz Chicken of the Sea. Gdy ustawa o płacy minimalnej weszła w życie StarKist zamknął fabrykę, przeniósł ją do Gruzji i w dużym stopniu zautomatyzował. Na wyspie pozostała jeszcze firma Chicken of the Sea, ale dostosowując się do nowej ustawy zmuszona była oczywiście zwolnić ok. 2000 pracowników, co spowodowało zdecydowane zmniejszenie ilości przerobu i dostaw. Automatycznemu zmniejszeniu uległa także liczba statków wypływających z towarem do Stanów, a w następstwie ograniczenie możliwości dostarczania na wyspę w powrotnych rejsach innych towarów dla jej mieszkańców w stopniu zaspokajającym zapotrzebowanie. Standard życia spadł drastycznie, ceny wszystkich podstawowych produktów poszybowały w górę. Pojawiło się ogromne bezrobocie i ogólne zbiednienie społeczeństwa. Prezydent Samoa stara się w tej chwili o wyłączenie jego terytorium z tej legislacji, tak aby przywrócić stan poprzedni. Obawiam się, że wszystkie zmiany, które zaszły do tej pory są nieodwracalne i mieszkańców czeka bieda i ubóstwo. To co się stało na Samoa jest doskonałym przykładem jak ogromne szkody czyni rząd ingerując w wolny rynek, bo to właśnie rynek i kapitalizm powinien o wszystkim rozstrzygać. Znacznie lepiej jest mieć przecież ludzi pracujących nawet za niskie stawki, niż całą rzeszę bezrobotnych. Porównajmy to jeszcze przez chwilę do naszej krajowej sytuacji. Możliwe, że na Samoa siła nabywcza (po ustaleniu płacy minimalnej) ich 7miu dolarów odpowiadałaby naszym 50 zł. Nasza pensja dzienna musiałaby wynosić wtedy 400 zł czyli ok. 8 tys miesięcznie. Wyobraźmy sobie, że nasz Rząd ustala taką pensję minimalną. Następnego dnia więcej niż połowa naszego społeczeństwa znalazłaby się bez pracy. Możemy sobie w takim razie łatwo wyobrazić jak wygląda obecna sytuacja na tej pięknej wyspie. Współczujemy bardzo tragedii, która wydarzyła się w Japonii, ale czy ludzkie niekompetentne działania nie powodują większych szkód niż żywioły wywołane przez naturę?
Maciej Potapczyk- członek KNP Łódź