Gorsza tragedia w Japonii czy może na Samoa?

American Samoa (amerykańskie Samoa) to wyspa, która formalnie należy do terytorium Stanów Zjednoczonych. Nie posiada ona jednak statusu Stanu Unii, co oznacza, że mieszkańcy nie głosują w wyborach, natomiast muszą przestrzegać wszystkich przepisów prawnych, które obowiązują na terenie USA. Ok. 2 lata temu w Kongresie i Senacie uchwalono ustawę o gwarantowanej płacy minimalnej. Rozwiązanie jak najbardziej socjalistyczne, znane z naszego podwórka, funkcjonujące nawet pod tą samą nazwą. W praktyce oznacza to, że pracodawca zatrudniając pracownika nie może zapłacić mu mniejszej pensji niż tej, która wynika z ustawy. Gdyby nawet bardzo chciał, lub tym bardziej gdyby pracownik zgadzał się na niższe świadczenia, to w świetle prawa byłoby to działanie nielegalne. Ustalenie minimalnej pensji powoduje dwie bardzo istotne konsekwencje. Pierwsza, to pojawienie się całej rzeszy bezrobotnych, którzy mogliby pracować za kwotę niższą niż ustanowiona. Druga ważna konsekwencja, to podniesienie kosztu produktu lub usługi, która jest przez przedsiębiorcę wytwarzana, przez co zmniejsza się jego konkurencyjność. Kongres USA uchwalił, że minimalna stawka za godzinę w skali całych Stanów Zjednoczonych będzie wynosić 7,25 dolara za godzinę. Na Samoa faktyczna i rzeczywista stawka przed wprowadzeniem ustawy wynosiła 3,25 dolara za godzinę. Warto wiedzieć, że od bardzo wielu lat ok. 80% produkcji na tej wyspie było związane z połowami i puszkowaniem tuńczyka. Samoa była największym dostawcą puszek ze świeżym tuńczykiem do Stanów Zjednoczonych. Od roku 2000 około 50% tego typu produktów pochodziła właśnie z tego kraju. Statki wypływały z tuńczykami, a płynąc z powrotem przywoziły różne towary powszechnego użytku. Wszystko działało bardzo dobrze i praktycznie wszyscy mieszkańcy Samoa mieli zatrudnienie związane bezpośrednio lub pośrednio z tym biznesem. Historycznie, około roku 1960 na Samoa powstały dwie konkurencyjne firmy zajmujące się kompleksowo tuńczykiem- StarKist oraz Chicken of the Sea. Gdy ustawa o płacy minimalnej weszła w życie StarKist zamknął fabrykę, przeniósł ją do Gruzji i w dużym stopniu zautomatyzował. Na wyspie pozostała jeszcze firma Chicken of the Sea, ale dostosowując się do nowej ustawy zmuszona była oczywiście zwolnić ok. 2000 pracowników, co spowodowało zdecydowane zmniejszenie ilości przerobu i dostaw. Automatycznemu zmniejszeniu uległa także liczba statków wypływających z towarem do Stanów, a w następstwie ograniczenie możliwości dostarczania na wyspę w powrotnych rejsach innych towarów dla jej mieszkańców w stopniu zaspokajającym zapotrzebowanie. Standard życia spadł drastycznie, ceny wszystkich podstawowych produktów poszybowały w górę. Pojawiło się ogromne bezrobocie i ogólne zbiednienie społeczeństwa. Prezydent Samoa stara się w tej chwili o wyłączenie jego terytorium z tej legislacji, tak aby przywrócić stan poprzedni. Obawiam się, że wszystkie zmiany, które zaszły do tej pory są nieodwracalne i mieszkańców czeka bieda i ubóstwo. To co się stało na Samoa jest doskonałym przykładem jak ogromne szkody czyni rząd ingerując w wolny rynek, bo to właśnie rynek i kapitalizm powinien o wszystkim rozstrzygać. Znacznie lepiej jest mieć przecież ludzi pracujących nawet za niskie stawki, niż całą rzeszę bezrobotnych. Porównajmy to jeszcze przez chwilę do naszej krajowej sytuacji. Możliwe, że na Samoa siła nabywcza (po ustaleniu płacy minimalnej) ich 7miu dolarów odpowiadałaby naszym 50 zł. Nasza pensja dzienna musiałaby wynosić wtedy 400 zł czyli ok. 8 tys miesięcznie. Wyobraźmy sobie, że nasz Rząd ustala taką pensję minimalną. Następnego dnia więcej niż połowa naszego społeczeństwa znalazłaby się bez pracy. Możemy sobie w takim razie łatwo wyobrazić jak wygląda obecna sytuacja na tej pięknej wyspie. Współczujemy bardzo tragedii, która wydarzyła się w Japonii, ale czy ludzkie niekompetentne działania nie powodują większych szkód niż żywioły wywołane przez naturę? 
Maciej Potapczyk- członek KNP Łódź

Jak to z edukacją jest i… było?

Zadałem sobie trud i sprawdziłem ile kosztował rok studiów wyższych na Uniwersytecie Yale w latach 1855-1910 r. XIX wieku. Okazało się, że jeden rok nauki kosztował wtedy 1 600 dolarów amerykańskich.Sprawdziłem jednocześnie, ile w tym czasie zarabiał przeciętny robotnik w fabryce Forda – 5 dolarów na godzinę. Z prostego wyliczenia wynika, że 40 dni pracy wystarczy na opłacenie roku studiów uniwersyteckich na Yale. Po IIgiej wojnie światowej w Stanach Zjednoczonych powstał system dopłat z budżetu federalnego (tzw GI bill – GI skrót od US Military Soldier ), obejmujący osoby, którym uczestnictwo w działaniach wojennych uniemożliwiło podjęcie bądź kontynuację studiów wyższych. Był to pierwszy w historii USA program rządu ingerujący w edukację poprzez: stypendia, programy mające na celu wyrównanie szans społecznych, afirmację kolorowych, dofinansowanie sportu etc… Taki stan rzeczy przetrwał do dzisiaj, pomimo iż konstytucja amerykańska w swoich zapisach jednoznacznie nie określa uprawnień rządu centralnego co do jego działań w sferze edukacji i szkolnictwa wyższego. Skutkiem tych programów w latach 60-tych jak grzyby po deszczu zaczęły powstawać uczelnie państwowe. Sprawdziłem dla porównania jak sprawnie działa system edukacji A.D. 2009 stworzony przez centralny rząd amerykański po tych wszystkich programach zachętowych dla młodych ludzi. Okazało się, że jeden rok na Uniwersytecie Yale kosztuje dzisiaj 136 tys. dolarów. Przeciętna pensja roczna robotnika w fabryce kosztuje 42 tys. dolarów. W porównaniu do wieku XIX obecne studia na uniwersytecie kosztują ok. 10 lat pracy w fabryce! Nic więc dziwnego, że w takiej sytuacji rząd USA wystartował z ofertą pożyczek dla studentów w postaci kredytów studenckich ( ang. student loans ). Czy wyobrażacie sobie studenta, który kończy swój wydział i ma mniej więcej 500 tys. zł kredytu do spłacenia? Niewiarygodne, a w USA jak najbardziej prawdziwe! Okazuje się, że tam gdzie obecny jest rząd ze swoimi programami tam zawsze powstaje inflacja ( ceny idą pod sam sufit i trzeba brać kredyty!!! ). Nie dotyczy to tylko edukacji. Takie działania rządu można zauważyć w wielu innych dziedzinach, które mają wpływ na nasze życie, jak służba zdrowia, rolnictwo, gospodarka, etc… Precz z ingerencją Rządu w cokolwiek!!! Ja osobiście chętnie płaciłbym podatki, żeby Rządu w ogóle nie było.

Maciej Potapczyk- członek KNP Łódź

Światowe kasyno-gułag z centralą na Wall Street

Jeśli w dobrym kasynie istnieje możliwość obstawiania czarnych lub czerwonych to i na giełdzie Wall Street musi być podobnie. Służą do tego opcje „put” ( „putoptions” ). Działa to tak, że kupujący A wykupuje od sprzedającego B opcję “put”, polegającą na tym, że w określonym czasie sprzeda akcje firmy XYZ za określoną wartość. Jeśli akcje firmy np. BP kosztują w danym momencie 55 USD to A może wykupić put’a od B i umówić się, że sprzeda w ciągu miesiąca 100 akcji BP za 50 USD. W tym momencie A płaci Premium Fee- różnicę pomiędzy wartością rynkową, a wartością opcji. Dzięki temu B zarabia fee= 5×100=500 USD. Wciągu miesiąca akcje spadają do 40 USD i A dokonuje „putexecution” tzn. realizuje transakcję kupując na rynku 100 akcji BP po 40 USD płacąc 4000 USD i sprzedając B te akcje po 50 USD czyli za 5000 USD. W rezultacie A zarabia szybko 500 USD czyli 1000 USD z transakcji – 500 USD kosztów (początkowe fee) = 500 USD. W sytuacji gdy kurs akcji nie spada lub nawet rośnie B zarabia początkowe fee 500 USD a cała transakcja kupna-sprzedaży akcji nie dochodzi do skutku, gdyż A ma prawo nie realizować jej przed upływem terminu. Za pomocą tego instrumentu można zarabiać doskonale i bez wysiłku gdy „się wie”! wcześniej o tym, że akcje spadną! Taka gra na spadek lub wzrost kursu w określonym czasie była bardzo często spotykana szczególnie przed takimi wydarzeniami jak zamachy z 11 września lub ostatnie wydarzenie związane z wyciekiem ropy w zatoce meksykańskiej. Przeciwieństwem opcji put ( gra na spadek ) jest opcja call ( gra na wzrost ) i zwykle statystycznie na rynku jest tyle samo put co call 50/50 jednak na tydzień przed podaniem do wiadomości informacji o wybuchu platformy BP  Goldman Sachs złożył wiele ofert kupna opcji put, jak również wielu ważnych dyrektorów z tego banku pozbyło się jednorazowo ponad 30% akcji BP ze swojego  portfela. Na tydzień przed katastrofą akcje sprzedawała również firma Vanguard- dokładnie ta w której swoje pieniądze trzyma prezydent Barak Obama. Podobna sytuacja miała miejsce przed zamachami 11 września. Trwa śledztwo wobec firmy brokerskiej z Chicago, która złożyła duże ilości zleceń put na akcje American Airlines oraz United Airlines. Firma ta została utworzona na kilka tygodni przed zamachami, otrzymywała bezpośrednie zlecenia z centrali CIA a po zamachach została zlikwidowana. Przypomnę, że wtedy akcje tych dwóch linii lotniczych spadły z ok 30 dolarów do 18 dolarów w ciągu tygodnia, gdy giełda Wall Street była zamknięta, a opcje te zrealizowano zaraz po jej otwarciu. Znana jest historia brokera ( do znalezienia w internecie, są nawet plany nakręcenia filmu na ten temat ), który znajdował się w drugiej wieży, tej która zawaliła się później i dużo poniżej linii ataku. Broker ten siedział przed komputerem, nadal realizował akcje „put” American Airlines i musiał sobie zdawać sprawę, że gdy pierwsza wieża poszła w dół to pewnie za chwilę miejsce w którym siedzi przestanie istnieć. Jednak do ostatniej chwili enerował swoje zyski, aż w końcu wszystko się zawaliło i nie zdążył się uratować pozostawiając jak zegarek na miejscu wypadku swoje niedokończone transakcje. Od tamtego czasu powstało powiedzenie „suicide broker” ( broker samobójca ), dla którego nie liczy się nawet własne życie tylko i wyłącznie realizacja zysku. To pokazuje mentalność ludzi na Wall Street, z którą mamy w tej chwili do czynienia. To zjawisko ujawniło również w 2008 roku, gdy Henry Paulson stanął przed Kongresem USA. Zagroził wtedy, że jeżeli sektor finansowy nie otrzyma 700 miliardów to nastąpi armageddon, słońce spali ziemię, a przynajmniej wprowadzony zostanie stan wojenny. To była realna groźba i Kongres się przed tym ugiął. Jaka jest zatem różnica między terrorystą a przedstawicielem świata finansów? Żadna. Istnieją szerokie opracowania mówiące o tym, że psychopatyczne umysły najlepiej radzą sobie z finansami i własnymi karierami ( nie mylić z uczciwą pracą ). Wall Street czy międzynarodowe korporacje to ich naturalna wylęgarnia. Wall StreetJournal w swoim wydaniu edytorskim sprzed kilku lat wspomina o ludziach z „braindamaged” ( defektem mózgu ), którzy dominują na Wall Street i którzy nie posiadają empatii w sensie przewidywania konsekwencji własnych działać. Sukces każdego dobrego inwestora polega na uważnej obserwacji trendów i realizowaniu zysków w perspektywie 3-5 lat. Tak zrodziły się największe fortuny takich ludzi jak np. Jim Rogers czy Marc Faber. Ludzie pracujący obecnie na Wall Street są zupełnie tego pozbawieni. Są to tzw. „daytraderzy” ( handlowcy jednego dnia ), którzy polują na zysk bez zastanawiania się czy to spowoduje głód czy rewolucję w jakimś kraju. Nie jest to dla nich ważne. Oni potrafią nawet krew wycisnąć z kamienia.

Pod okupacją właśnie takich ludzi się znajdujemy: JP Morganów, Goldman Sachsów czy innych drapieżnych banksterów. Z całą pewnością wycisną z Greków wszystko, potem zajmą się Włochami, Hiszpanią i tak po kolei. W końcu przyjdzie i czas na nas.

Pierwsza komuna 500 lat temu?

Był przełom wieku XV i XVI. Marcin Luter zapoczątkował ruch reformacyjny w kościele rzymsko-katolickim, nie wiedząc że tak naprawdę otworzył bramy piekieł. Niemcy były w tym czasie głęboko katolickie. Mnisi niemieccy opierali doktrynę rzymsko katolicką na prawie rzymskim i filozofii greckiej, czerpiąc wiedzę z przepisywanych ksiąg i propagowali przede wszystkim katolickie przesłania moralne i etyczne kościoła rzymsko-katolickiego. Było to wtedy najpotężniejsze intelektualnie i gospodarczo państwo świata. Religia chrześcijańska stworzyła fundament cywilizacji europejskiej, która w późniejszych latach odnosiła tak ogromne sukcesy na świecie, że europejscy chrześcijanie byli podziwiani i budzili respekt u innych, mniej rozwiniętych kulturowo i gospodarczo cywilizacji przez wiele kolejnych wieków. Wkład Niemiec intelektualnie i kulturowo we wszystko to, co nas teraz otacza jest największy. I to właśnie w tym narodzie zrodziła się reformacja, czyli zupełna krytyka nauki kościoła.  Podstawą tej krytyki było przekonanie, że każdy ma swojego Boga w sobie i że sam Bóg definitywnie określa rzeczywistość. Przed Lutrem to człowiek był substancją i podmiotem rzeczywistości. W 1530r w komentarzu do psalmów Luter napisał- „Żeby Bóg stał się Bogiem musiał wcześniej być diabłem”. Trudno o większy radykalizm. Jeśli Luter stwierdził, że to Bóg jest definitywną podstawą rzeczywistości to poprzez Hegla i jego dialektykę, a potem prostą ścieżką poprzez Marksa, Engelsa, Stalina- zmierzamy wprost do istoty systemów totalitarnych, komunistycznych, nazistowskich. To są te same korzenieczyli w efekcie końcowym  (mającym na celu) zastąpienie Boga Państwem. W myśl tej doktryny to Państwo ma określić definitywnie wartość człowieka. Odwrotnie niż w chrześcijaństwie, gdzie człowiek był podmiotem (jego byt i świadomość) zjednoczonym z Bogiem. Po rewelacjach Lutra fala reformacji ogarnęła całe Niemcy. Jednym z jej odłamów byli Anabaptyści. Przewodził nimi na początku Tomasz Munzer, który w pierwszej połowie XVI wieku zaczął głosić pierwsze hasła egalitaryzmu (kolektywizmu). Podchwycił to szybko niejaki Jan Matys , który wraz z grupą współpracowników dotarł do niemieckiego miasta Munster ( Monastyr ). W mieście tym szybko objął władzę i dokonał rewolucji  polegającej na wprowadzeniu idei komunistyczne. Przede wszystkim zlikwidował własność prywatną oraz pieniądze ( złoto ) odbierając je  mieszkańcom Munster. Przeciwników nowego prawa krwawo mordował. Wszystkich chrześcijan wygnał za miasto i zostawił na mrozie ( starców, kobiety z dziećmi..). Po odebraniu własności wprowadzono prawo, że każdy może mieszkać gdzie chce, nie można było zakładać na drzwi żadnych zamków. Oczywiście natychmiast pojawiła się straszliwa bieda, która w porównaniu z luksusowym trybem życia przywódcy –  doprowadziła mieszkańców do kilku buntów – szybko i krwawo stłumionych. Wprowadzono następnie poligamię i wkrótce sam Jan Matys posiadał harem złożony z kilkunastu żon – wśród nich był nawet słynąca z urody wdowa po Tomaszu Munzerze- Divara. Po śmierci Jana Matysa rządy w Munsterze przejął Jan Bockelson, który wydał własną biblię dla poddanych i obwołał się ich królem, a następnie nowym Mesjaszem. Nikt w Munsterze nie miał żadnej własności, nikt nie posiadał żadnych pieniędzy. Jedzenie było racjonowane i rozdzielane przez nowego władcę na głównym rynku miasta. Bockelson likwidował – mordował starców i osoby niedołężne. Wszystko to działo się od roku 1534 do 24 czerwca 1535 ,gdy tyrania Anabaptystów dobiegła do swojego krwawego końca. Miasto zostało otoczone przez wojsko biskupa, Bockelson pojmany, torturowany, a potem stracony. Od tamtego czasu miasto powróciło do chrześcijaństwa, zaczęło szybko prosperować i przetrwało aż do dzisiejszych czasów. To doświadczenie sprzed pół wieku może być przykładem i wyjaśnieniem, skąd się wzięły w Europie tak krwawe i diaboliczne ideologie. Począwszy od rewolucji francuskiej, aż po wiek 21szy ludzkość nie może do końca uporać się z tymi niebezpiecznymi ideologiami. Szczególnie we współczesnych nam czasach ideologia ta przybiera na sile. Jej istota polega na zastąpieniu Boga Państwem, które kieruje człowiekiem, jego myślami i zachowaniem. W tym celu niszczy się na wszystkich frontach to wszystko, co zbudowała cywilizacja łacińska. Nowa ideologia komunistyczna z jeszcze większą zaciekłością walczy na wszystkich frontach. Główne fronty można streścić w następujących punktach:

1.  Całkowite rozbicie rodziny ( odbieranie rodzicom dzieci, feminizm )

2.  Promowanie wszelkich seksualnych dewiacji i seksu w ogóle

3.  Eugenika czyli regulowanie populacją ( aborcja i eutanazja )

4.   Walka z chrześcijaństwem i kościołem ( promowanie ateizmu )

5.   Państwowa edukacja

6.  Propaganda w mediach

7.  Państwowa służba zdrowia

Jeśli popatrzeć na te punkty to właściwie wszędzie nowa komunistyczna ideologia zrobiła olbrzymi postęp o zasięgu globalnym ( wystarczy spojrzeć na program Unii Europejskiej oraz Baracka Obamy w Stanach- to jest dokładnie to samo ). Nieuchronnie zbliża się konfrontacja pomiędzy dobrem i złem na skalę dotychczas niespotykaną. Czas się obudzić i stanąć po właściwej stronie.

Biedni ludzie na ulicach, a tłusty bankier się śmieje.

Obserwując wydarzenia w Atenach widzimy dwie ścierające się ze sobą grupy. Policjantów, pracujących pewnie za najniższą krajową z jednej strony i demonstrantów z drugiej, którzy pozbawieni perspektyw niewiele mają najwyraźniej do stracenia. I tylko na ostatnim piętrze najbliższego biurowca stoi tłusty bankier z grubym cygarem w ustach, patrzy na to dół i śmieje się z tego wszystkiego. Scenariusz według którego przebiegają zamieszki w stolicy Grecji jest dobrze znany i został już przećwiczony dużo wcześniej. Podobne kryzysy wybuchały w np. Chile i Argentynie.  W tamtych przypadkach ratował te Państwa IMF  ( to taki Europejski bank centralny będący zabezpieczeniem dla krajowych banków centralnych w odróżnieniu od Banku Światowego działającego na usługach amerykańskiego FED-u ).  Oczywiście IMF wcześniej zadbał o gigantyczne zadłużenie tych krajów, zupełnie niemożliwe do spłacenia. W przypadku Grecji scenariusz był podobny. Zbudowano system socjalny z rozdętą do nieprzytomności biurokracją gwarantującą popadanie w coraz większe długi. Pożyczek udzielały głównie banki niemieckie i francuskie, m.in Deutsche Bank, BNP Paris Bas. Pożyczki te w postaci rządowych obligacji były ubezpieczane w postaci CDSów ( instrumentów pochodnych tzw, Credit Difault Swaps ) w JP Morgan i Goldman Sachs. Gdyby Grecja miała zbankrutować, na pewno wraz z nią zbankrutowałyby i te banki, jednak część pieniędzy udałoby się odzyskać od banków z Wall Street. Nikt nie chce tracić na tym interesie dlatego straty rozkładane są głównie na podatników europejskich ( również Polski ), częściowo w postaci inflacji, czyli dodruku pieniądza przez ECB oraz pomocy FEDu. Wszyscy gracze są zainteresowani tym, żeby taki stan trwał dalej ponieważ wszyscy na tym świetnie zarabiają. Cała ta zabawa rzeczywiście może się skończyć, gdy na ulice wyjdzie znacznie więcej ludzi i to nie policyjnych prowokatorów jak w zeszłym roku 11 listopada w Warszawie tylko naprawdę zdesperowanych biednych ludzi walczących o swój byt. Gdy to się stanie na ulicach pojawią się czołgi jak w Polsce w roku 1981. W zaciszu gabinetów już szykowane są takie plany. Póki co można bez końca grabić dowolny kraj ze wszystkiego co tylko jest cokolwiek warte. Wystarczy mieć skorumpowany lokalny rząd i broń w postaci monopolu na drukowanie pieniędzy, monopolu strzeżonego przez służby specjalne i wojsko.  W Atenach, ludzie wychodzą na ulicę ponieważ czują, że nie jest to ich kryzys. Nie oni się zadłużali i nie oni powinni ponosić tego konsekwencje. Czasami mylnie  uważa się, że to kryzys zadłużenia państw. Oczywiście jest to główny problem, ale istnieje problem o wiele poważniejszy. To system bankowy jest zadłużony wielokrotnie więcej niż wynosi zadłużenie państw. Dla porównania dług USA wynosi 14 bilionów dolarów natomiast skumulowany dług banków na Wall Street wynosi ponad 80 bilionów. A więc czyj jest ten kryzys? Na pewno nie nasz. Grecja jest zupełnym marginesem i z punktu widzenia  finansowego dla całego systemu bez znaczenia. Kraj ten rzucony został na pożarcie politycznej agresji Niemiec. Niemcy nigdy nie odpuściły sobie celów jakie były ustalone przed rozpoczęciem II wojny światowej. Powodem więc wprowadzenia Euro było zjednoczenie Niemiec i reaktywacja III Rzeszy w wersji 4.0. Nie bez powodu demonstranci palą niemieckie flagi i podpalają siedziby niemieckich banków ( zauważmy, że media nie pokazują, które banki dokładnie zostały podpalone ).  Zdaje się, że różnica między kryzysami w południowej Ameryce i tym w Grecji jest taka, że te amerykańskie całą  winą obarczały rząd, a nie na głównych winowajców. Istnienie internetu spowodowało, że ludzie są bardziej świadomi kto za tym wszystkim stoi. Doprowadza to do wściekłości elity finansowe dlatego trwa operacja przykręcania śruby wolnym mediom. Oprócz blokowania telewizji TRWAM w Polsce, na świecie wprowadza się ACTA, ostatnio na Fox News zdjęto świetny wolnościowy program Freedom Watch prowadzony przez Andrew Napolitano ( wielki zwolennik Ron’a Paul’a ), a z MSNBC po 10 latach wyrzucono konserwatywnego analityka Pat’a Buchanana. Trwa jednocześnie koncentracja wojsk amerykańskich i izraelskich przygotowujących się do uderzenia na Iran.   Najwyraźniej świat zmierza do jakiegoś generalnego rozstrzygnięcia.

Maciej Potapczyk- członek KNP Łódź

Złoto i wojny.

Chociaż historia uczy, że srebro było częściej wykorzystywane jako środek płatniczy, to jednak złoto jest najstarszym i najbardziej popularnym pieniądzem używanym przez ludzkość. Kruszec ten, jest takim samym towarem jak każdy inny, wykorzystywanym nie tylko jako forma zapłaty, jednostka pieniężna, ale stanowił również symbol władzy królów i monarchów. Złoto jako pieniądz, doskonale sprawdziło się ze względu na swoje szczególne właściwości: nie można go było podrobić, nie ulegało zniszczeniu, pozyskanie go było niezwykle  trudne, co w praktyce oznaczało brak możliwości „cudownego” rozmnożenia. Chęci rozmnażania pieniędzy zawsze towarzyszyły Królom (władzy). Zwykle skłonności te miały charakter całkowicie lokalny i wynikały najczęściej lub wyłącznie z potrzeb militarnych. Zdobycie (podbicie) nowych, innych terytoriów owocowało dostępem i możliwością korzystania z nowych złóż surowców i zasobów naturalnych. Dewaluacji pieniądza zawsze towarzyszyły wojny. Król zadłużał się u lichwiarzy (dawna nazwa obecnych banków centralnych), a następnie gdy nie miał pieniędzy zaczynał rozpuszczać złoto w innych metalach wybijając w dowolny sposób własne nominały. Z tych powodów w średniowieczu zaczął obowiązywać całkowity zakaz lichwy oraz fałszowania pieniędzy. Znana jest historia Karola, króla Hiszpanii, który tak bardzo bał się swojego spowiednika (Król nie mógł pożyczać pieniędzy od lichwiarzy – w dzisiejszym banku centralnym, a fałszowanie złota-dzisiejsza inflacja była ciężkim grzechem), że jedynym źródłem dochodu pałacu były podatki. Karol wiedział, że jeżeli podniesie podatki, aby sfinansować jakąś wojnę, wszyscy mieszkańcy wzniecą rebelię. Uczciwy pieniądz w postaci złota powodował, że nie było wojen, a jeśli już były to tylko konflikty lokalne wewnątrz kraju. Po prostu nie było pieniędzy na wielkie wojny. Przypomina to historię Stanów Zjednoczonych. Do czasu powstania FED ( Federal Reserve- Banku Centralnego USA ) w 1913 r.  czyli w okresie 1791-1913 USA brały  udział tylko w 4 konfliktach zbrojnych i to w większości o zasięgu lokalnym:

  • Wojna 1812
  • Wojna Meksykańsko-Amerykańska
  • Wojna Domowa
  • Wojna Amerykańsko-Hiszpańska

Po utworzeniu FED-u czyli w okresie 1913 USA wzięły lub biorą udział, aż w 11 wojnach:

  • I Wojna Światowa
  • II wojna Światowa
  • Wojna z Koreą
  • Wojna w Wietnamie
  • Inwazja Grenady
  • Inwazja Panamy
  • Wojna w Zatoce
  • Somalia
  • Kosowo
  • Afganistan
  • Irak

Bank Centralny Ameryki od początku swojego istnienia współpracował z rządem powoli zamieniając złoto na pieniądz papierowy. Z tego powodu Stany popadły w dwa poważne kryzysy, 1920 r i krach na giełdzie w 1929 roku. W 1933 roku wszystkim obywatelom USA  skonfiskowano całe złoto jakie posiadali i zamieniono je na papierowe (banknoty) dolary ( wcześniej funkcjonowały w obiegu jeszcze monety złote i srebrne ) w stosunku: 18 dolarów za uncję. W tym czasie zakazano posiadania złota pod karą wysokiej grzywny i wielu lat więzienia. Po kilku latach zdewaluowano dolara do 26 dolarów za uncję a potem do 35 dolarów za uncję – trwało do roku 1971 w którym zupełnie zrezygnowano z relacji dolar-złoto. Stało się to początkiem kryzysu finansowego, który trwa nieprzerwanie od roku 2008 do dzisiaj. Wynika z tego wszystkiego, że nierozerwalne istnienie banku centralnego funkcjonującego razem  z rządem ( czyli dawniej: Lichwiarza z Królem ) powoduje wojny, powstanie niebezpiecznych dla ludzkości ideologii, masowych mordów. Wiek XX jest szczególnym tego przykładem i nie jest to przypadek tylko historyczna prawidłowość. Co należy zrobić? Nic prostszego, po prostu zlikwidować bank centralny i powrócić do standardu złota, srebra lub jakiegoś innego powszechnie wymienialnego na całym świecie surowca, którego nie można rozmnożyć, sfałszować itd…..

Maciej Potapczyk- członek KNP Łódź

Strefa Euro nie upadnie, a Polska bardzo szybko do niej przystąpi.

Jeżeli ekonomia miałaby kiedykolwiek służyć celom politycznym nastawionym na podbijanie innych krajów to nie ma lepszego przykładu jak obecne funkcjonowanie strefy Euro.

Wiadomo, że współczesny system bankowy opiera się o tzw. rezerwę częściową, czyli tworzenie kredytu z niczego jedynie na podstawie wypłacalności ( wymyślili na to mądre słówko: rating ) kredytobiorcy. Każdy z nas aplikując po kredyt musi udowodnić własną zdolność kredytową, a zabezpieczeniem kredytu jest przyszła inwestycja. Banki działają na zasadzie chwilowych depozytów i długoterminowych pożyczek. Gdyby wszyscy klienci banku ustawili się jednocześnie w kolejce po swoje pieniądze to nie wystarczyłoby tych pieniędzy dla wszystkich, dlatego właśnie w tym systemie potrzebny jest bank centralny. Pełni on funkcję pomocową w przypadku wystąpienia właśnie takiego zjawiska.

Jeśli w skali mikro tak to właśnie działa to działa również w skali makro. Na poziomie rządu zabezpieczeniem kredytu są aktualnie płacone podatki, a w przypadku braku możliwości zwiększenia podatków zabezpieczeniem są wszelkie aktywa trwałe. Stąd właśnie sytuacja, w której zamiast wysyłania armii niemieckiej do Grecji jak w czasie II wojny światowej obecnie wysyłany jest jeden unijny komisarz, który ustala np. listę wysp nadających się na gwarancje kolejnych pożyczek. Wiadomo, że przy braku zmian systemowych w samej Grecji te wyspy prędzej czy później przejdą na własność banków. W ten sposób tworząc kredyt z powietrza za pomocą unijnych polityków i skorumpowanych lokalnych rządów można całe kraje puszczać dosłownie w skarpetkach. Ponieważ w momencie wprowadzania Euro bank centralny EBC ustalił stopy procentowe na bardzo niskim poziomie całą Europę zalały tanie kredyty, które rządy i obywatele przeznaczali na konsumpcję. Zyskał na tym wyłącznie przemysł niemiecki, ponieważ bardzo chętnie kupowane były niemieckie samochody- VW, Mercedes, BMW notowały rekordowe wzrosty od 2002 roku.  Tani pieniądz połączony z konsumpcją dał też ogromny impuls Chinom, dla których rynek europejski stał się ważnym odbiorcą ich produkcji. W konsekwencji to wszystko spowodowało znaczną nierównowagę w postaci ujemnych bilansów wymiany handlowej ( różnica pieniężna pomiędzy exportem i importem ) oraz ogromnych nadwyżek finansowych w Chinach powodujących gigantyczną inflację.

Według klasycznej definicji PKB składa się z następujących elementów:

PKB = K + R + I + ( E-I ), gdzie

K- indywidualna konsumpcja

R- Wydatki Rządowe

I- Inwestycje

E-I- Eksport netto ( różnica pomiędzy exportem i importem )

Widać z tego wyraźnie, że przy słabnącej konsumpcji, (tzn. gdy indywidualny kredyt jest zbyt wysoki ludzie przestają wydawać pieniądze), spadających rządowych wydatkach ( duży deficyt ), spadających inwestycjach w biznesie ( w związku ze zmniejszoną konsumpcją ) jedyna możliwość utrzymania dodatniego PKB to zwiększony eksport. Można to osiągnąć poprzez osłabianie waluty dlatego też, paradoksalnie, w obecnej sytuacji słabe Euro jest Niemcom absolutnie na rękę. Mimo, że słabsza waluta powoduje inflację to jednak eksport znacznie ją wyprzedza i Niemcy notują niebywały boom gospodarczy, w każdym razie bezrobocie szybko spada grubo poniżej unijnej średniej. Niemcy praktycznie jako jedyne zachowały swoje fabryki na terenie Niemiec plasując się w czołówce eksporterów, obok Chin i USA. Polska ze swoją gospodarką w której tylko 1/3 to export nie ma żadnych szans, nawet gdybyśmy dewaluowali złotówkę do poziomów do tej pory nieznanych. Co w związku z tym Niemcy jeszcze mogą? Niemcy w zasadzie mogą całą Europę wziąć na swoje barki, biorąc odpowiedzialność za finanse poszczególnych krajów. Oczywiście nie za darmo. Ten proces właśnie się teraz odbywa. Najpierw jako Polska wpłaciliśmy 6 mld Euro, w następnej kolejności zostanie do nas przysłany komisarz, który będzie dyrygował finansami naszego Państwa. Z całą pewnością Niemcom będzie łatwiej zarządzać w jednolitej walucie dlatego myślę, że mimo słabych wyników finansowych w Polsce, Euro będzie wprowadzone jeszcze w tym roku. Zobaczymy czy taki scenariusz się sprawdzi.

Maciej Potapczyk- członek KNP Łódź

Współczesne wojny walutowe.

Z pewnością wiele osób zastanawia się co jest powodem gwałtownych wahań kursów walut, spadków cen akcji lub nagłych wzrostów indeksów giełdowych. Te zmiany następują w ciągu kilku zaledwie tygodni, a towarzyszy im zwykle zmasowana kampania medialna. Na te wszystkie wydarzenia powinniśmy spokojnie patrzeć przez pryzmat wojny walutowej jaka rozgrywa się między USA i resztą świata, głównie Chinami. Nasza strefa Euro prawie w ogóle nie ma w tej wojnie znaczenia i może jedynie służyć jako zwykły straszak na inwestorów. Jeżeli cofniemy się w czasie o kilka lat to zauważymy jedną zadziwiającą prawidłowość. Kolejne spadki kursu dolara były spowodowane głównie celowym osłabianiem tej waluty przez bank centralny FED ( najczęściej poprzez dodruk pieniędzy w postaci zwiększania deficytu Rządu USA). Gdy kurs osiągał wartość ok 2,7-2,9 zł wybuchała w mediach informacja o kłopotach najpierw Islandii, potem Irlandii , następnie Hiszpanii, Grecji, a ostatnio słyszymy już o problemach całej strefy euro. Wszystko to działo się w określonej sekwencji, czyli –

-słaby dolar ( przelicznik EUR/USD około 1,4 ),

-padała informacja o kryzysie w strefie Euro,

-następowało wzmocnienie dolara do poziomu ponad 3 zł ( przelicznik EUR/USD w okolicach 1,3 )

– wreszcie dodruk pieniędzy i powtórka tej sytuacji.

Uważny obserwator wydarzeń politycznych mógł z tych zjawisk czerpać nie lada korzyści finansowe, np. kupować euro przy silnej złotówce ( słabnącym dolarze ), a sprzedawać przy słabej ( silniejszym dolarze ).  Z tego wszystkiego wynika, że euro służy tylko i wyłącznie do podbijania kursu dolara i przygotowaniuFED do kolejnej akcji drukowania pieniędzy ( nazywają to naukowo QE3- quantitativeeasing część 3 ). I oto w tym tygodniu po drugiej stronie Atlantyku obserwujemy ponowną próbę osłabienia dolarapoprzez podniesienie długu rządu USA o kolejne 1,2 biliona USD.  Co FED wydrukuje sobie przy okazji i rozda zaprzyjaźnionym europejskim bankom, a te z kolei przekażą je swoim ulubionym rządom tego się pewnie już nie dowiemy bo gdy tylko kongresmeni Jim deMint ( partia demokratyczna ) i Ron Paul ( partia republikańska ) wspomną o audycie FEDu , zaraz podnosi się medialny jazgot, że to zamach na niezależność tego banku. Przypomnę, że FED jest bankiem prywatnym czyli ani nie jest federalny ani nie ma żadnych rezerw.

Największe więc napięcie występuje na linii USA-Chiny i tylko w tym kontekście możemy zrozumieć co dzieje się w sferze finansów, nawet i polskich. Chiny mają nie lada problem. Są rzeczywiście potężnym eksporterem z bardzo tanią siłą roboczą, z którą nikt nie jest w stanie konkurować. No bo kto w Europie czy nawet w Stanach pracowałby teraz 12 godzin i spał w miejscu pracy przy tych wszystkich płacach minimalnych, kodeksach i związkach zawodowych. Świat się rozleniwił, świat woli pić piwo i patrzeć w telewizor dlatego nie jest w stanie konkurować w tej dziedzinie z Chinami. Wszyscy jednak żądamy niskich cen, żądamy tanich towarów, a jedyną drogą do ich obniżania są niskie koszty pracy czyli niskie pensje pracowników. Wyjściem dla Chin byłoby umocnienie własnej waluty ( RMB ) po to, żeby wykształcić warstwę średnią, własnych konsumentów, którzy uniezależniliby swój kraj od konsumenta amerykańskiego.  Cały mechanizm działa w ten sposób, że Ameryka musi utrzymywać silną walutę ponieważ to wpływa na niskie ceny surowców ( przede wszystkim ropy naftowej ) służących do chińskiej produkcji. Towary wytworzone w chinach wysyłane są do Stanów, a następnie uzyskane w ten sposób dolary wysyłane są do Chin. Z kolei te dolary inwestowane są w amerykański dług, który z powrotem zamieniany jest na towary i tak w kółko, profity z takiej cyrkulacji pieniędzy i towarów pozostają w kieszeni wąskiej elity w chinach i całkiem sporej grupy bankowo-militarno-politycznej w USA. Upływający czas powoduje, że konsument amerykański jest jeszcze bardziej zadłużony, a pracownik chiński jeszcze bardziej obciążony pracą ( liczba samobójstw wśród pracowników jest chyba teraz najwyższa w historii ). To są widoczne mankamenty takiej sytuacji no bo przecież nie można się zadłużać w nieskończoność i nie można w nieskończoność trzymać ludzi w niewolniczej pracy. Inny poważny mankament to taki, że silny dolar osłabia amerykański export oraz bardzo poważnie ogranicza wydatki wojenno-wojskowe. W związku z tym FED jest zmuszony osłabiać własną walutę i w dłuższej perspektywie dalej będzie to robić. Za każdym razem gdy USA osłabiają swoją walutę fenomen polegający na tym, że dolar ma status waluty rezerwowej powoduje umacnianie się innych walut na świecie, co z kolei staje się problemem tych krajów, ponieważ każdy z nich zainteresowany jest osłabianiem swojej waluty stymulującej eksport. Ważna jest wtedy obserwacja przeliczników tych walut. Kraje te w takiej sytuacji próbują szybko osłabić swoją walutę,poprzez dodruk i kupno tych sztucznie wytworzonych dolarów. W wyniku tego przeliczniki pozostają na niemienionym poziomie, a tylko coraz wyraźniejszą oznaką takiej operacji jest kolejny wzrost cen złota i srebra, które są barometrem inflacji. Na szczęście kupowanie złota i srebra nie jest jeszcze zakazane, więc zachęcam do zakupów.

Maciej Potapczyk- członek KNP Łódź