Nowy transparent (ul. Mickiewicza) i ciekawy link na dzisiejszy wieczór :)

http://iluminaci.pl/

Światowe kasyno-gułag z centralą na Wall Street

Jeśli w dobrym kasynie istnieje możliwość obstawiania czarnych lub czerwonych to i na giełdzie Wall Street musi być podobnie. Służą do tego opcje „put” ( „putoptions” ). Działa to tak, że kupujący A wykupuje od sprzedającego B opcję “put”, polegającą na tym, że w określonym czasie sprzeda akcje firmy XYZ za określoną wartość. Jeśli akcje firmy np. BP kosztują w danym momencie 55 USD to A może wykupić put’a od B i umówić się, że sprzeda w ciągu miesiąca 100 akcji BP za 50 USD. W tym momencie A płaci Premium Fee- różnicę pomiędzy wartością rynkową, a wartością opcji. Dzięki temu B zarabia fee= 5×100=500 USD. Wciągu miesiąca akcje spadają do 40 USD i A dokonuje „putexecution” tzn. realizuje transakcję kupując na rynku 100 akcji BP po 40 USD płacąc 4000 USD i sprzedając B te akcje po 50 USD czyli za 5000 USD. W rezultacie A zarabia szybko 500 USD czyli 1000 USD z transakcji – 500 USD kosztów (początkowe fee) = 500 USD. W sytuacji gdy kurs akcji nie spada lub nawet rośnie B zarabia początkowe fee 500 USD a cała transakcja kupna-sprzedaży akcji nie dochodzi do skutku, gdyż A ma prawo nie realizować jej przed upływem terminu. Za pomocą tego instrumentu można zarabiać doskonale i bez wysiłku gdy „się wie”! wcześniej o tym, że akcje spadną! Taka gra na spadek lub wzrost kursu w określonym czasie była bardzo często spotykana szczególnie przed takimi wydarzeniami jak zamachy z 11 września lub ostatnie wydarzenie związane z wyciekiem ropy w zatoce meksykańskiej. Przeciwieństwem opcji put ( gra na spadek ) jest opcja call ( gra na wzrost ) i zwykle statystycznie na rynku jest tyle samo put co call 50/50 jednak na tydzień przed podaniem do wiadomości informacji o wybuchu platformy BP  Goldman Sachs złożył wiele ofert kupna opcji put, jak również wielu ważnych dyrektorów z tego banku pozbyło się jednorazowo ponad 30% akcji BP ze swojego  portfela. Na tydzień przed katastrofą akcje sprzedawała również firma Vanguard- dokładnie ta w której swoje pieniądze trzyma prezydent Barak Obama. Podobna sytuacja miała miejsce przed zamachami 11 września. Trwa śledztwo wobec firmy brokerskiej z Chicago, która złożyła duże ilości zleceń put na akcje American Airlines oraz United Airlines. Firma ta została utworzona na kilka tygodni przed zamachami, otrzymywała bezpośrednie zlecenia z centrali CIA a po zamachach została zlikwidowana. Przypomnę, że wtedy akcje tych dwóch linii lotniczych spadły z ok 30 dolarów do 18 dolarów w ciągu tygodnia, gdy giełda Wall Street była zamknięta, a opcje te zrealizowano zaraz po jej otwarciu. Znana jest historia brokera ( do znalezienia w internecie, są nawet plany nakręcenia filmu na ten temat ), który znajdował się w drugiej wieży, tej która zawaliła się później i dużo poniżej linii ataku. Broker ten siedział przed komputerem, nadal realizował akcje „put” American Airlines i musiał sobie zdawać sprawę, że gdy pierwsza wieża poszła w dół to pewnie za chwilę miejsce w którym siedzi przestanie istnieć. Jednak do ostatniej chwili enerował swoje zyski, aż w końcu wszystko się zawaliło i nie zdążył się uratować pozostawiając jak zegarek na miejscu wypadku swoje niedokończone transakcje. Od tamtego czasu powstało powiedzenie „suicide broker” ( broker samobójca ), dla którego nie liczy się nawet własne życie tylko i wyłącznie realizacja zysku. To pokazuje mentalność ludzi na Wall Street, z którą mamy w tej chwili do czynienia. To zjawisko ujawniło również w 2008 roku, gdy Henry Paulson stanął przed Kongresem USA. Zagroził wtedy, że jeżeli sektor finansowy nie otrzyma 700 miliardów to nastąpi armageddon, słońce spali ziemię, a przynajmniej wprowadzony zostanie stan wojenny. To była realna groźba i Kongres się przed tym ugiął. Jaka jest zatem różnica między terrorystą a przedstawicielem świata finansów? Żadna. Istnieją szerokie opracowania mówiące o tym, że psychopatyczne umysły najlepiej radzą sobie z finansami i własnymi karierami ( nie mylić z uczciwą pracą ). Wall Street czy międzynarodowe korporacje to ich naturalna wylęgarnia. Wall StreetJournal w swoim wydaniu edytorskim sprzed kilku lat wspomina o ludziach z „braindamaged” ( defektem mózgu ), którzy dominują na Wall Street i którzy nie posiadają empatii w sensie przewidywania konsekwencji własnych działać. Sukces każdego dobrego inwestora polega na uważnej obserwacji trendów i realizowaniu zysków w perspektywie 3-5 lat. Tak zrodziły się największe fortuny takich ludzi jak np. Jim Rogers czy Marc Faber. Ludzie pracujący obecnie na Wall Street są zupełnie tego pozbawieni. Są to tzw. „daytraderzy” ( handlowcy jednego dnia ), którzy polują na zysk bez zastanawiania się czy to spowoduje głód czy rewolucję w jakimś kraju. Nie jest to dla nich ważne. Oni potrafią nawet krew wycisnąć z kamienia.

Pod okupacją właśnie takich ludzi się znajdujemy: JP Morganów, Goldman Sachsów czy innych drapieżnych banksterów. Z całą pewnością wycisną z Greków wszystko, potem zajmą się Włochami, Hiszpanią i tak po kolei. W końcu przyjdzie i czas na nas.

Burzyński The Movie niedziela 04.03.2012 godz 19

Zapraszamy wszystkich bardzo serdecznie na kolejny juz pokaz filmowy, który odbędzie się w pubie Rolling Stone przy ul. Moniuszki 6 w Łodzi 04.03.2012 (niedziela) o godzinie 19. Tym razem postanowiliśmy poruszyć nieco inną tematykę, ale nadal mamy szansę poznać takie informacje, których na próżno szukać w mediach. Tym razem będzie to film ‚Burzyński The Movie’ .

Okazuje się, że walka z rakiem to wielki biznes.
Stanisław Burzyński- polski lekarz i naukowiec, który w latach 70-tych wynalazł skuteczny lek na raka. Wyemigrował do Stanów i tam próbował rozpowszechnić swoje odkrycie. Natrafił jednak na potężny opór lobby farmaceutycznego, które przez kolejne kilkadziesiąt lat jak tylko mogło utrudniało mu życie. Doszło też do prób kradzieży wynalazku przez amerykański odpowiednik Izby Lekarskiej.  Pasjonująca opowieść człowieka zmagającego się z potężną biurokracją, jednocześnie wspieranego przez całe rzesze skutecznie wyleczonych pacjentów. Znakomicie pokazany kontrast pomiędzy potrzebami pacjentów, a interesem wielkich koncernów, korzystających z rządowej pomocy. Przed obejrzeniem filmu polecamy wywiad Peter’a Schiff’a z dr Burzyńskim:

CPAC 2012 – Daniel Hannan MEP

Ciekawy artykuł na niedzielny wieczór.

Wywiad z Wojciechem Sumlińskim, dziennikarzem śledczym.

 

Wyklęci przez lata, stańcie do apelu.

Żołnierze Wyklęci, oczerniani przez dziesięciolecia pierwszej i drugiej komuny bohaterowie, przetrwali w pamięci, w przekazywanych z pokolenia na pokolenie po cichu opowieściach. Tych opowieściach, z których wiemy, kto strzelał w plecy naszym żołnierzom w Grodnie, po 17.IX.1939, gdy miasto to stawiło opór czerwonej agresji, stawiło, bo nie dotarł tam na czas idiotyczny rozkaz “z sowietami nie walczyć”. Tych opowieściach mądrych , starszych ludzi, którzy pamiętają kim byli wcześniej i z jakich środowisk wywodzą się “zasłużeni opozycjoniści”, którym rezydujący w Pałacu “polonista” wręcza ordery z naszym godłem, sprawiając, że mają one dla wielu już tylko wartość blachy z której są zrobione. Przetrwali na przekór gadzinowej, sowieckiej propagandzie PRL i kłamstwom III Rzeczpospolitej, rozpowszechnianym przez władze i media wywodzące się ze środowiska, które po dyktacie z Magdalenki otrzymało monopol na kształtowanie myśli Polaków.

Powoli do świadomości Narodu dociera wiedza o antykomunistycznym powstaniu, o wojnie domowej która trwała na naszych ziemiach od drugiej połowy 1944 roku, do 21.X.1963 roku, gdy w miejscowości Majdan w pow. Lubelskim postbermanowskie psy gończe dopadły i zabiły Józefa Franczaka (ps. “Lalek”), ostatniego ukrywającego się żołnierza zgrupowania mjr. Hieronima Dekutowskiego “Zapory”. Powstanie to, rozpoczęte gdy okazało się, że nadchodzący ze wschodu “sojusznik” w walce przeciw Niemcom, jest o wiele groźniejszym wrogiem. Że wywozi w głąb “ruskiej ziemi”, że strzela w tył głowy, że gwałci, kradnie, zabija i rabuje. Że jak Tatarzy niegdyś, prze na zachód, niszcząc ogniem i mieczem, że reprezentuje antycywilizację zniszczenia i rabunku, że łączy azjatyckie okrucieństwo z wielkoruską pychą.

Okres pierwszy tegoż zrywu, lata 1944-45, cechuje największa aktywność. W działaniach i akcjach podziemnych oddziałów, których łączna liczebność w tamtym okresie szacowana jest na 200 tyś żołnierzy, pozostających w dobrze zorganizowanych strukturach, widać nadzieję.

Nadzieję na zwycięstwo, na to, że zachodni sojusznicy nie zdradzą po raz drugi, że gen. Patton ruszy dalej na wschód, że czerwona zaraza zostanie wypchnięta. Akcje zbrojne w tym okresie były odważne, dobrze zaplanowane i miały ofensywny charakter. Kolejne lata, 1945-47, okres nazywany winowskim, to działalność Zrzeszenia “Wolność i Niezawisłość”, niebędącego z założenia typową organizacją partyzancką. Nadzieje na rychły wybuch wyzwoleńczej III wojny światowej coraz bardziej rozmywały się, a działania skupiały się głównie na obronie ludności cywilnej przed ubeckim terrorem. Ruch osłabiony został również przez dwie ogłoszone wtedy przez okupacyjne czerwone władze “amnestie”. Ujawniających się żołnierzy podziemia represjonowano, wsadzano do więzień, aresztowano. W okresie tym osłabieniu działalności partyzanckiej towarzyszył rozwój tzw. “konspiracji młodzieżowej”. Młodzi ludzie, nierzadko w wieku 12-16 lat, na własną rękę tworzyli nieformalne struktury opierające się władzy metodami sprawdzonymi w praktyce “małego sabotażu”, propagandą. Spotykały ich za to wyroki wieloletniego więzienia, często otrzymywali karę śmierci.

Ostatni, najbardziej dramatyczny okres po 1952 roku, mający też cechy typowo polskiego romantyzmu, to czas ukrywających się pojedynczych oddziałów partyzanckich, ludzi niemających już nic do stracenia, nie chcących się poddać i gotowych na śmierć. Do końca prowadzili walkę, której nie mogli wygrać, zabierając ze sobą w chwili śmierci tak wielu wrogów jak było to możliwe.

Przez całe dekady PRLu szkalowano i oczerniano Żołnierzy Wyklętych w pseudohistorycznych publikacjach, zarzucano im pospolite przestępstwa, kolaborację z Niemcami, starano się obrzydzić ich w oczach Narodu. Ci którzy pozostali przy życiu byli inwigilowani jeszcze w latach 90tych ubiegłego wieku. Ponieważ wielu z nich, a właściwie znakomita większość wywodziła się ze środowiska przedwojennego obozu narodowego, popularne były oskarżenia o antysemityzm i faszystowskie sympatie. Dotyczyło to zwłaszcza żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych, Narodowego Zjednoczenia Wojskowego czy Konfederacji Narodu i Uderzeniowych Batalionów Kadrowych. Również w III Rzeczypospolitej szargano ich pamięć. Dominujące we władzach środowisko KOR/ROAD/UD/KLD/UW…(ostatniej odsłony tej samej hydry czytelnik zapewne się domyśla) wespół z postkomunistami i posłusznymi mediami posługiwało się podobnymi oszczerstwami jak pierwsza komuna, a gdy okazało się, że te metody nie zdają już egzaminu, próbowano przemilczeć ich istnienie. Oficjalną pamięć o nich przywrócił dopiero w 2010 r,

Prezydent RP, ś.p. Lech Kaczyński składając projekt ustawy, w myśl której 1 marca stał się świętem państwowym, Dniem Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Tego dnia wspomnijmy straceńcze bohaterstwo żołnierzy Armii Krajowej, Narodowych Sił Zbrojnych, Narodowego Zjednoczenia Wojskowego, Brygady Świętokrzyskiej NSZ,  Uderzeniowych Batalionów Kadrowych, Związku Jaszczurczego i wielu innych organizacji których nazwy długo można by wymieniać. W czasach tak trudnych jak obecne ich postawa powinna być dla nas przykładem. Przypominać o nich należy tak długo, dopóki apologeta stalinizmu Tuwim będzie miał w Polsce więcej szkół swojego imienia niż Danuta Sędzikówna „Inka”.

Cześć i chwała Bohaterom!

Jacek Przybylski- członek KNP Łódź

Pierwsza komuna 500 lat temu?

Był przełom wieku XV i XVI. Marcin Luter zapoczątkował ruch reformacyjny w kościele rzymsko-katolickim, nie wiedząc że tak naprawdę otworzył bramy piekieł. Niemcy były w tym czasie głęboko katolickie. Mnisi niemieccy opierali doktrynę rzymsko katolicką na prawie rzymskim i filozofii greckiej, czerpiąc wiedzę z przepisywanych ksiąg i propagowali przede wszystkim katolickie przesłania moralne i etyczne kościoła rzymsko-katolickiego. Było to wtedy najpotężniejsze intelektualnie i gospodarczo państwo świata. Religia chrześcijańska stworzyła fundament cywilizacji europejskiej, która w późniejszych latach odnosiła tak ogromne sukcesy na świecie, że europejscy chrześcijanie byli podziwiani i budzili respekt u innych, mniej rozwiniętych kulturowo i gospodarczo cywilizacji przez wiele kolejnych wieków. Wkład Niemiec intelektualnie i kulturowo we wszystko to, co nas teraz otacza jest największy. I to właśnie w tym narodzie zrodziła się reformacja, czyli zupełna krytyka nauki kościoła.  Podstawą tej krytyki było przekonanie, że każdy ma swojego Boga w sobie i że sam Bóg definitywnie określa rzeczywistość. Przed Lutrem to człowiek był substancją i podmiotem rzeczywistości. W 1530r w komentarzu do psalmów Luter napisał- „Żeby Bóg stał się Bogiem musiał wcześniej być diabłem”. Trudno o większy radykalizm. Jeśli Luter stwierdził, że to Bóg jest definitywną podstawą rzeczywistości to poprzez Hegla i jego dialektykę, a potem prostą ścieżką poprzez Marksa, Engelsa, Stalina- zmierzamy wprost do istoty systemów totalitarnych, komunistycznych, nazistowskich. To są te same korzenieczyli w efekcie końcowym  (mającym na celu) zastąpienie Boga Państwem. W myśl tej doktryny to Państwo ma określić definitywnie wartość człowieka. Odwrotnie niż w chrześcijaństwie, gdzie człowiek był podmiotem (jego byt i świadomość) zjednoczonym z Bogiem. Po rewelacjach Lutra fala reformacji ogarnęła całe Niemcy. Jednym z jej odłamów byli Anabaptyści. Przewodził nimi na początku Tomasz Munzer, który w pierwszej połowie XVI wieku zaczął głosić pierwsze hasła egalitaryzmu (kolektywizmu). Podchwycił to szybko niejaki Jan Matys , który wraz z grupą współpracowników dotarł do niemieckiego miasta Munster ( Monastyr ). W mieście tym szybko objął władzę i dokonał rewolucji  polegającej na wprowadzeniu idei komunistyczne. Przede wszystkim zlikwidował własność prywatną oraz pieniądze ( złoto ) odbierając je  mieszkańcom Munster. Przeciwników nowego prawa krwawo mordował. Wszystkich chrześcijan wygnał za miasto i zostawił na mrozie ( starców, kobiety z dziećmi..). Po odebraniu własności wprowadzono prawo, że każdy może mieszkać gdzie chce, nie można było zakładać na drzwi żadnych zamków. Oczywiście natychmiast pojawiła się straszliwa bieda, która w porównaniu z luksusowym trybem życia przywódcy –  doprowadziła mieszkańców do kilku buntów – szybko i krwawo stłumionych. Wprowadzono następnie poligamię i wkrótce sam Jan Matys posiadał harem złożony z kilkunastu żon – wśród nich był nawet słynąca z urody wdowa po Tomaszu Munzerze- Divara. Po śmierci Jana Matysa rządy w Munsterze przejął Jan Bockelson, który wydał własną biblię dla poddanych i obwołał się ich królem, a następnie nowym Mesjaszem. Nikt w Munsterze nie miał żadnej własności, nikt nie posiadał żadnych pieniędzy. Jedzenie było racjonowane i rozdzielane przez nowego władcę na głównym rynku miasta. Bockelson likwidował – mordował starców i osoby niedołężne. Wszystko to działo się od roku 1534 do 24 czerwca 1535 ,gdy tyrania Anabaptystów dobiegła do swojego krwawego końca. Miasto zostało otoczone przez wojsko biskupa, Bockelson pojmany, torturowany, a potem stracony. Od tamtego czasu miasto powróciło do chrześcijaństwa, zaczęło szybko prosperować i przetrwało aż do dzisiejszych czasów. To doświadczenie sprzed pół wieku może być przykładem i wyjaśnieniem, skąd się wzięły w Europie tak krwawe i diaboliczne ideologie. Począwszy od rewolucji francuskiej, aż po wiek 21szy ludzkość nie może do końca uporać się z tymi niebezpiecznymi ideologiami. Szczególnie we współczesnych nam czasach ideologia ta przybiera na sile. Jej istota polega na zastąpieniu Boga Państwem, które kieruje człowiekiem, jego myślami i zachowaniem. W tym celu niszczy się na wszystkich frontach to wszystko, co zbudowała cywilizacja łacińska. Nowa ideologia komunistyczna z jeszcze większą zaciekłością walczy na wszystkich frontach. Główne fronty można streścić w następujących punktach:

1.  Całkowite rozbicie rodziny ( odbieranie rodzicom dzieci, feminizm )

2.  Promowanie wszelkich seksualnych dewiacji i seksu w ogóle

3.  Eugenika czyli regulowanie populacją ( aborcja i eutanazja )

4.   Walka z chrześcijaństwem i kościołem ( promowanie ateizmu )

5.   Państwowa edukacja

6.  Propaganda w mediach

7.  Państwowa służba zdrowia

Jeśli popatrzeć na te punkty to właściwie wszędzie nowa komunistyczna ideologia zrobiła olbrzymi postęp o zasięgu globalnym ( wystarczy spojrzeć na program Unii Europejskiej oraz Baracka Obamy w Stanach- to jest dokładnie to samo ). Nieuchronnie zbliża się konfrontacja pomiędzy dobrem i złem na skalę dotychczas niespotykaną. Czas się obudzić i stanąć po właściwej stronie.

CZY FALSCHIRMJAEGER ZNOWU WYLADUJĄ NA KRECIE?

Fakt że Hellada znów płonie, mimo kolejnych “transz pomocowych” od unijnego big brothera, nasze oficjalne (czyt. gadzinowe) media starają się ze wszystkich sił przemilczeć, a jak się już nie uda przemilczeć, to chociaż zbagatelizować. Właściwie to trudno im się dziwic; nasz ukochany eurokołchoz (czyt. Deutsches Reich) i jego frankfurcki bank (czyt. Reichsbank) ładują kolejne miliardy ojro mające “uratować”(słowo ratunek w ostatnich miesiącach, przynajmniej w geopolityce zaczyna nabierać nowego znaczenia) grecką gospodarkę od bankructwa (czyt. nie dopuścić do wyjścia przez ten kraj z bagna nazywanego strefą euro), a ci wredni południowi lenie i nieroby, zamiast skakać pod Niebiosa (lub jak kto woli pod Olimp) z radości, trzymać mordę na kłódkę i godzić na wszystko co wykombinują, a jakże dla ich dobra, “starsi i mądrzejsi” rzucają pomarańczami i innym barachłem w policję chroniącą namiestników tychże “starszych i mądrzejszych” w Guberni Greckiej, i wcale, ale to wcale z tejże pomocy się nie radują. Was ist los, zum Teufel?!

Oczywiście, z naszego punktu widzenia, nie ma co idealizować samych Greków. Faktem jest że wszystkie tzw. subwencje, czyli unijne marchewki dla debili, z apetytem przejedli, popili metaxą i przetrawili w czasie dwugodzinnej sjesty w ciągu dnia, między 14 a 16, gdy jest tak gorąco że nie mogą (nie chce im się?) pracować. Co więcej, marchewki te bardzo im posmakowały, zwłaszcza “pracownikom” urzędów, szeroko pojętej administracji i budżetówki. Coż zrobić, narody południa mają taką naturę, poza tym obowiązywała tu zasada “bierz jak dają”, a greccy politycy, aby zdobyć głosy, dawali, oj dawali, hojną ręką, nie myśląc o tym że każdy worek, a zwłaszcza ten z prezentami, jakieś dno mieć musi.

Efekt mamy; prezenty się skończyły, a brukselski Mikołaj (bynajmniej nie święty), za nowe Geschenki, każe płacić suwerennością i w politykę wewnętrzną Peloponezu się wtrążala.

Gdyby owe Geschenki jeszcze do łapek/brzuchów naszych kochanych, niezbyt pracowitych Hellenów trafiały, to i może tych pomarańczy w stronę białych kasków, przynajmniej przez jakiś czas,  leciałoby mniej, wiadomo żyj dniem, mawiał Epikur, również Grek.

Sęk w tym jednak, że podarki trafiają do kieszeni w surdutach opiętych na brzuszyskach bankowych mafiosów, ani z Helladą etnicznie ani wspólnym interesem nie związanych.

Takiego robienia w jajo, nawet najbardziej filozoficznie nastawiony i kontemplujący zachód słońca nad Adriatykiem przy kieliszku Uzo, potomek Zorby a tym bardziej  Leonidasa, nie zaakceptuje. Dlatego lecą pomarańcze, i coraz częściej coś cięższego. Greccy namiestnicy euroreichu, niedługo będą mieli bardzo poważny dylemat; czy gumowe kule zastąpić ołowianymi, nie przez przypadek –  jak na łódzkich juwenaliach parę lat temu, ale planowo i zamierzenie.

Taki zamiar i jego ewentualne wykonanie, wiązać się będą z konsekwencjami, których charakter będzie, ujmijmy to w ten sposób; ostateczny. Kto, w obronie obcych interesów, krew rodaków przelewa, ten okrywa się wieczną niesławą i dla własnego bezpieczeństwa, musi przelać jej tyle by bunt do końca zdławić. Ci którzy taki rozkaz wydadzą, nawet po stłumieniu rebelii nie będą w Grecji bezpieczni – brat Hamida Karazja w Afganistanie zginął w zamachu, mimo amerykańskiej ochrony. A jeśli wojsko i siły porządkowe odmówią strzelania do rodaków? Jeśli zobaczą na końcu lufy brata, sąsiada, kogoś kogo znają i zwrócą ją w drugą stronę? Wtedy rząd namiestników upadnie, powstanie kryzysowy gabinet narodowego ocalenia, który ogłosi wystąpienie z eurokołchozu, powrót do drachmy i zapewne dokona zabiegu podobnego do tego jaki wykonała Rosja bolszewicka po obaleniu i zamordowaniu Cara z rodziną; odmówi spłaty długów (Romanowowie potwornie zadłużyli Imperium) jako zaciągniętych przez państwo, którego kontynuacją  nowa Grecja nie będzie. Ci z namiestników którzy nie zdążą nawiać do Brukseli, staną przed sądem i skończą marnie, zaś kraje-wierzyciele zaczną z początku izolować Grecję. Ponieważ jednak pieniądze wpompowane w banki znajdujące się w Grecji są dość spore, wierzyciele (czyt. Niemcy) zaczną się niecierpliwić i zechcą uzyskać pełną kontrolę polityczną i gospodarczą nad niepokornym terytorium, osiągnąć to będą mogli jedynie drogą militarną, a wtedy, podobnie jak 1940 r., Falschirmjaeger znowu wylądują na Krecie.

Taki scenariusz jest możliwy (każdy lichwiarz pożycza po to by zarobić, lub przejąć majątek dłużnika, nie z dobroci serca), w przypadku jego realizacji istnieje też prawdopodobieństwo rozszerzenia konfliktu. W europrzerębel fiskalny wpadły przecież też inne kraje (PIIGS- Portugal, Ireland, Italy, Greece, Spain), katastrofa może mieć zatem wymiar ogólnoeuropejski( chyba nikt zdrowy na umyśle nie sądzi że Anglia pozwoli na stworzenie w Republice Eire niemieckiego protektoratu, Irlandia to nie Polska czy Czechy, leży za blisko ), a w konsekwencji globalny. Wtedy… cóż my, Polacy, partyzantkę mamy w genach…

Miejmy nadzieję jednak na to, że eurobajzel rozpadnie się sam, przy minimalnej liczbie ofiar, dzięki przejrzeniu na oczy narodów Europy, które w wyborach odrzucą wstawiany im kit i pogonią eurokratyczną sitwę Schulzów, Cohn-Benditow i innych Buzkohuebnerów do rezerwatu, gdzie ich miejsce. A rezerwat możemy im zrobić w Brukseli, stolicy państwa będącego sztucznym tworem. Myślę że uda się to wynegocjować z wyzwolonymi Wallonami i Flamandami.

Jacek Przybylski – członek KNP Łódź

1 Marca – Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych

1 marca obchody Narodowego Dnia Żołnierzy Wyklętych w Łodzi

W dniu 1 marca 2012 roku o godzinie 18:00, staraniem organizacji zrzeszonych w „Porozumieniu na Rzecz Obchodów Dnia i Roku Żołnierzy Wyklętych”, w łódzkiej Archikatedrze odbędzie się uroczysta Msza Święta celebrowana przez Księdza Biskupa dr. Adama Lepę po której odbędzie się Apel Poległych.

Serdecznie zapraszamy do udziału w uroczystościach!

Zapraszamy również na uroczystość zorganizowaną przez łódzki IPN.

Instytut Pamięci Narodowej zorganizował ogólnopolską akcję „Przywróćmy ich pamięci”. W Łodzi pracownicy IPN przygotowują 1 marca konferencję popularnonaukową.

Nie POzwólmy się zakneblować

18 i 19 lutego, tj. w ostatnią sobotę i niedzielę, odbyły się w Warszawie i Poznaniu liczące wielu uczestników manifestacje, o których próżno szukać jakiejkolwiek wzmianki w oficjalnych serwisach informacyjnych. 18 lutego ulicami Warszawy przeszedł kilkutysięczny Marsz Wolności Słowa, wyrażający sprzeciw min. wobec decyzji o nieprzyznaniu koncesji TV Trwam na nadawanie programów na płaszczyźnie cyfrowej. !9 lutego w Poznaniu, tradycyjnie już kibice Lecha Poznań i środowiska patriotyczne, upamiętniały Marszem Zwycięstwa rocznicę jednego z trzech naszych zwycięskich powstań, Powstania Wielkopolskiego z 1919 roku.

18 lutego w Warszawie odbyła się manifestacja poparcia dla Serbskiego Kosowa, organizowana przez środowiska narodowe, potępiająca oderwanie kolebki serbskiej państwowości od macierzy, które nastąpiło z pogwałceniem prawa międzynarodowego, jak i haniebny akt uznania „państwa” Kosowo, również przez III Rzeczpospolitą.

Wspólnym mianownikiem tych trzech wydarzeń, jest to że zorganizowały je środowiska opozycyjne wobec władzy zarządzającej naszą nieszczęsną ojczyzną oraz że informacje o nich zostały zablokowane bądź też (jak w przypadku Marszu Wolności Słowa) próbowano przedstawić je jako wydarzenia nieistotne.

Oczywiście władającemu nami POlskiemu  Stronnictwu Pruskiemu (nazwa mocno na wyrost, Prusy miały klasę, oni są jej w zupełności POzbawieni, podobnie jak ich mocodawcy, gdzie tam Angeli do Fryderyka Wielkiego czy Fryderyka Wilhelma)  nie w smak jest pamięć o wielkopolskim zrywie, zorganizowanym i sprawnie przeprowadzonym przez środowiska endeckie. Podobnie jak i kwestia Kosowa ( pozostawiam subiektywnej opinii czytelnika stosunek do Serbii, można polemizować nt. naszej tzw. bliskości kulturowej, osobiście uważam że Polakom bliżej do historycznie powiązanych z nami Węgrów czy katolickich Chorwatów, niż do piszących cyrylicą, prawosławnych Serbów, jednak niesprawiedliwość jest niesprawiedliwością bez względu na sympatie narodowościowe, a istnienie tego quasipaństwowego, mafijnego tworu jakim jest „niepodległe” Kosowo powoduje wzrost zagrożenia islamskiego w Europie), ekspresowo uznanego przez Zdradka Sikorkę na rozkaz centrali berlińskiej i waszyngtońskiej, jest dla władającej nami sitwy tematem niewygodnym.

Cokolwiek by nie mówić o serbskich poczynaniach na Bałkanach, zwłaszcza zbrodniach w Vukowarze i Dubrowniku, a także o mocno czerwonym zabarwieniu, przynajmniej w latach 90tych,  idei Wielkiej Serbii, to oderwanie od niej Kosowa drogą NATO-wskiej agresji, ustanowienie tam państwa handlarzy organami do przeszczepów, infiltrowanego i dofinansowywanego przez wpływowe środowiska radykalnego islamu i uznanie go,  było aktem kryminalnym i niezwykle krótkowzrocznym. Zwłaszcza w  przypadku Polski, gdy słyszymy od niedawna o jakimś „narodzie śląskim”, małym ale głośnym i dość dobrze zza Odry dofinansowanym…

Przemilczanie informacji  i kłamstwa to  strategia naszych władz i posłusznych im mediów, w ostatnim okresie działania w nią  wpisane intensyfikują się; może to świadczyć o jednym- nerwowości okupanta, przeczuwającego swój koniec. Tym większy spoczywa na nas obowiązek przełamywania informacyjnego knebla, co przy dostępności Internetu jest łatwiejsze niż w epoce powielacza.

Marsz Zwycięstwa

http://www.youtube.com/watch?v=No-AWKP2ado

manifestacja za Serbskim Kosowem

http://www.youtube.com/watch?v=xPzbECbfTms

Jacek Przybylski- członek KNP Łódź