Polecamy artykuł „Kto jest właścicielem NBP…?”.

Kto jest właścicielem NBP…?

Relacja ze spotkania z Grzegorzem Sową.

Kilkadziesiąt osób spotkało się w środę 28 marca w siedzibie Stowarzyszenia Robotników Chrześcijańskich w Łodzi, żeby posłuchać o walce Grzegorza Sowy z Zakładem Utylizacji Szmalu. Okazało się, zgodnie z naszymi przewidywaniami, że nasz Gość szybko wzbudził ożywioną dyskusję, która oprócz elementów historii publicznych, przymusowych ubezpieczeń (m.in. opisu podstaw działania systemu, który wprowadził Otto von Bismarck, żeby szybko wypłukać pieniądze z kieszeni naszych zachodnich sąsiadów), czy mechanizmu pozyskiwania funduszy na wypłatę zobowiązań emerytalnych, podejmowała też kwestie prawne związane z przymusem płacenia tzw. „składek” na ZUS.

Nasz Bohater zdeterminowany jest walczyć do końca, łącznie ze skierowaniem sprawy do Trybunału Konstytucyjnego lub pozwania III RP do Międzynarodowego Trybunału Praw Człowieka. Wszyscy dziś zebrani byli przekonani, że członkowie aparatu państwowego nie mają zbyt wielu powodów do tego, żeby przychylić się do pozytywnego rozpatrzenia wniosków przedsiębiorcy z Piotrkowa Trybunalskiego, nawet, jeżeli są one logicznie spójne i słuszne. Wobec tego, można z góry założyć, że pana Grzegorza czeka ciężka walka.
Dla tych z Państwa, którzy nie mają pamięci do liczb i artykułów lub nie mogli być na spotkaniu i usłyszeć argumentacji pana Grzegorza, przytoczę w tym miejscu treść artykułów, które zdają się uwidaczniać, sprzeczność przymusu ubezpieczeń z Konstytucją III RP:

Art. 31.

1.       Wolność człowieka podlega ochronie prawnej.

3.       Ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób. Ograniczenia te nie mogą naruszać istoty wolności i praw.

Art. 67.

  1. Obywatel ma prawo do zabezpieczenia społecznego w razie niezdolności do pracy ze względu na chorobę lub inwalidztwo oraz po osiągnięciu wieku emerytalnego. Zakres i formy zabezpieczenia społecznego określa ustawa.

Jest więc wielce prawdopodobnym, że ograniczenia wolności, które nakładane są na nas razem z przymusem korzystania z usług państwowego monopolisty są niezgodne z ustawą zasadniczą. Wartą poruszenia kwestią, którą niejednokrotnie pomija się milczeniem jest znacząca różnica pomiędzy „prawem do czegoś”, a „przymusem czegoś”. Nie jest prawem coś, co jest przymusowe. W celu usatysfakcjonowania ciekawości niektórych z Państwa, którzy chcieliby wiedzieć, co mówi ta sama Konstytucja na temat praw, godności i wolności człowieka i obywatela, warto przytoczyć art. 30.

Art.  30.

Przyrodzona i niezbywalna godność człowieka stanowi źródło wolności i praw człowieka i obywatela. Jest ona nienaruszalna, a jej poszanowanie i ochrona jest obowiązkiem władz publicznych.

Musimy domagać się od rządzących sprawnego administrowania państwem, ale na samym początku powinniśmy dopilnować, żeby przestrzegali oni praw, które mają regulować ich pracę, a nam zapewnić warunki do spokojnego prowadzenia własnych biznesów, rozwoju osobistego, czy wychowania dzieci. W tym ostatnim aspekcie można upatrywać kłopotów obecnie funkcjonującego systemu. Demografia nie jest po stronie Polaków, gdyż z racji wysokich podatków, nie stać nas na wychowanie licznego potomstwa.

To właśnie najmłodsze i przyszłe pokolenia będą zmuszone do spłacania długów, które generuje krytykowany tak przez Grzegorza Sowę, jak i przez Kongres Nowej Prawicy ZUS. Nie jest, bowiem moralnym zadłużanie się na poczet przyszłych pokoleń, gdyż nie ma żadnej „międzypokoleniowej umowy”, która czyniłaby taki proceder w jakimkolwiek stopniu zasadnym. Istnieje tylko umowa pomiędzy obywatelem RP a państwem, która jasno mówi, że to ono jest gwarantem wypłaty świadczeń, co może uczynić tylko i wyłącznie z płaconych przez nas podatków.
W czasie spotkania padały, warte sprostowania, słowa o odpowiedzialności państwa za osoby biedne, czy starsze, które w wyniku ewentualnego zrzucenia z siebie, przez państwo, tej odpowiedzialności mogłyby nie poradzić sobie z kosztami utrzymania i byłyby w ten sposób skazane na biedę.

Trzeba jednak odrzucić pogląd o tym, że państwo ma obowiązek pomocy potrzebującym. Idąc za tokiem rozumowania laureata nagrody nobla z 1976, Miltona Friedmana (również wspomnianym na spotkaniu), możemy powiedzieć, że to społeczeństwo, nie państwo, ma brać odpowiedzialność za pomoc ubogim! Rzecz w tym, że najlepszym sposobem na to, żeby poziom życia ulegał ciągłej poprawie jest skorzystanie z dobrodziejstw wolnego rynku, gdzie konkurencja sama wymusza dostarczanie ludziom, co raz to tańszych i co raz to lepszych towarów i usług. Z racji tego, że temat jest wieloaspektowym i poważnym zagadnieniem, warto zmierzać w stronę podsumowania.

W związku z tym, należy zaznaczyć, że Kongres Nowej Prawicy bazując na wiedzy wybitnych ekonomistów i moralności zakazującej nam okradania ludzi z owoców ich pracy, opowiada się za dobrowolnością ubezpieczeń. Sądząc po tym, że większość zebranych podpisała się pod proponowanym przez pana Grzegorza Sowę, a wprowadzającym ową dobrowolność, projektem zmiany ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych, można sądzić, że inicjatywa, która zgromadziła nas dzisiaj w Łodzi ma szanse pozyskania wydatnego wsparcia wielu Polaków.

Tekst ustawy, jak również ciekawe materiały na temat ZUS, dostępne są pod adresem:

http://normalnykraj.org/
Gorąco polecamy wszystkim odwiedzenie tej strony.

Nie opisałem wszystkich aspektów poruszonych w trakcie spotkania. Mam nadzieję, że ta krótka, zważywszy na merytorykę spotkania relacja, jest w stanie przybliżyć Państwu opisany problem. Z tego miejsca chciałbym, w imieniu Grzegorza Sowy zaprosić wszystkich, na pierwszą z postulowanych przez naszego Gościa pikiet przeciwko ZUS, która będzie miała miejsce w piątek 30 marca, pod „pałacem ZUS-u” w Piotrkowie Trybunalskim.

Więcej szczegółów znajdą Państwo na oficjalnej stronie wydarzenia na portalu Facebook:

https://www.facebook.com/events/334996809881176/

Dziękuję wszystkim za uwagę,

Przemysław Sędzicki- członek KNP-Łódź

Spotkanie z człowiekiem, który walczy z ZUSem.

Dolina paranoi.

Wróciłem z zagranicy po kilku miesiącach zesłania na Wyspach; z ciekawości, bo robię to niezmiernie rzadko, włączyłem telewizję. Jako, że niezbyt interesuję się wszelakiej maści programami, gdzie ludzie za pieniądze robią z siebie pajaców [czy to w bezmózgich serialach, czy programach pokroju „Jak świetnie szydełkuję”] migam z programu na program w poszukiwaniu jakiś sensownych informacji na tematy, które mogą mnie cokolwiek dotyczyć. I oto jest – program informacyjny na TVNie. Myślę sobie, skoro mam pracować w Polsce, to może akurat zaczerpnę nieco informacji w dziedzinach, które mnie dotyczą. Może coś o podatkach, a może posłucham jakiejś dyskusji odnośnie budżetu [na który to przecież będę się dorzucał]…? Nie ukrywam – podczas pobytu na wspomnianym „zesłaniu” zdążyłem się przyzwyczaić do tego poziomu newsów; a to David Cameron słusznie zablokował podatek od transakcji finansowych w Unii Europejskiej, a to rozpoczęto dyskusję, z ponad rocznym wyprzedzeniem, odnośnie projektu ustawy prywatyzującej system ubezpieczeń społecznych, a to zaczęto zastanawiać się, jak opanować dług publiczny. Lecz to należy już tylko do przeszłości, jestem wszak w Polsce, z ciekawością zatem podszedłem do krajowych informacji po dosyć długiej rozłące z ojczyzną. Niestety, już po krótkim czasie zostałem zbity z tropu przez cudaka Grodzkąkiego, kontemplującą/cego nad nazewnictwem posłanek dzierżących teki ministerialne; odgrażającego się po raz tysięczny Palikota który straszy, że zapali jointa [jakby nie mógł tego zrobić w domu zamiast tyle o tym gadać] i Kaczyńskiego organizującego pochody emerytów przeciwko podnoszeniu wieku emerytalnego, tak, jakby tych ludzi w ogóle ta zmiana dotyczyła. Do tego standardowa porcja cyrku w postaci fantastycznych i jakże pasjonujących transferów międzypartyjnych [gdzie podobno ultraliberał z populistycznej platformy przeszedł do lewackiej partii Paligniota – jak tego nie nazwać cyrkiem], no i pokerface Pawlak, który jeszcze niedawno pouczał z rozbrajającą szczerością aby odkładać na starość, bo nie wierzy w ZUS, a teraz kręci awanturę z Tuskiem w ramach koalicji na temat podwyższenia wieku emerytalnego [jakby to miało w takim wypadku jakiekolwiek znaczenie], oprócz tego jedni grożą drugim trybunałem stanu, no, a tak poza tym, to w sumie nic ciekawego z tych wiadomości się nie dowiedziałem.

Zaraz zaraz, czy ja nie chciałem posłuchać od ludzi, którzy dysponują 70 procentami generowanego przeze mnie dochodu, czegokolwiek na temat MOICH pieniędzy…?

Wyłączam telewizor, myślę, na dzisiaj wystarczy. Skoro te wszystkie mordy które 23 rok niepodzielnie władają Rzeczpospolitą tak świetnie się bawią podczas pracy, to znaczy, że w Rzeczpospolitej lud opływa w dobrobyt, beztrosko zażywając wszelakich ziemskich rozkoszy – trzeba wyjść mu zatem na spotkanie, zaspokajając tym samym okrutną tęsknotę, która miotała mną podczas zesłania na obcej ziemi. Zakładam płaszcz wesoło pogwizdując pod nosem, czekałem wszak na ten moment ładny szmat czasu. Niestety, rozczarowanie nadeszło szybciej niż bym się tego mógł spodziewać – już na pierwszej prostej jakiś młody człowiek prosi o 20 groszy, bo brakuje mu do wódki, kawałek dalej staję się ofiarą bystrego oka sępa który zauważył, iż raczę się papierosem, bombardując mnie na dzień dobry kretyńskim pytaniem, czy nie mam odstąpić jednego. Jasne że nie mam, przecież nie palę! Spotkanie ze znajomymi wcale lepiej nie wypadło, a to jednemu rozłożył się biznes na starcie, bo pożarła go horrendalna składka do ZUS, a to drugi chciał być cwańszy niż ustawa przewiduje i dał się zrobić szefowi na pensję, bo pracował na czarno, żeby nie płacić podatku. Następny szuka pół roku pracy i nie może jej znaleźć, no i zostaje jeszcze dwóch szczęśliwców którzy się „ustawili” osiągając szczyt szczytów, czyli pracę za 1000zł. Pogratulować, bo gdyby nie oni, do klubu poszedłbym chyba bawić się samemu. W stanie średniego upojenia alkoholowego następuje zmiana lokalu. Tam czeka na mnie kolejny zawód – zamiast dobrze bawiącego się towarzystwa napotykam hordy wygłodniałych sponsora nastoletnich niewiast, grupę napalonych Turków, cwaniaków po 30stce miotających groszem, jakby tu przyjechali prosto z Wiejskiej, liczących klepaki studentów i wyuzdane panie rozdające shoty wśród tej pierwszej grupy samców, po kosztach takich, że w tej samej cenie mógłbym ich sobie kupić w sklepie przynajmniej pół litra. Dosyć, pomyślałem. Zażenowany wsiadłem do taksówki i wróciłem tam, skąd przyszedłem zupełnie zbity z tropu.

Kiedy następnego dnia włączyłem wiadomości wiedziałem już, co ma na celu to całe show a’la Wiejska. Ci ludzie świetnie się bawią bo ciemnota, która egzystuje na nieznanych nikomu warunkach, utrzymując się z pensji, której nie starcza na pokrycie podstawowych rachunków – co wynika z logicznej kalkulacji – raz po raz oddaje insygnia władzy ludziom, którzy beztrosko przejadają owoce ich pracy. W ten oto sposób uczciwy człowiek staje się frajerem do wydojenia z należnych mu dóbr, a złodziej to obiekt pożądania nastolatek bez perspektyw. Student, kwiat narodu, naukowiec i inteligent trafia do urzędu bezrobocia, żyjąc z głodowego zasiłku, aż w końcu chwyta się czegokolwiek, aby tylko przeżyć bądź, w swym wyrachowaniu, opuszcza naród który zostawił go na pożarcie POLITYKOM. Ucieka z kraju, aby zaznać rozkoszy, których tutaj nigdy nie zazna, bo jego headoffice złodziei zbudował system ucisku, w którym bogactwo nabywa się drogą oszustwa. Jak dobry, młody kapitalista ma zbudować kapitał z pensji, której brakuje nawet na jedzenie? Jak młody inteligent ma budować, wspólnie ze swoimi rówieśnikami, następującą po poprzedniej strukturę społeczną skoro nie daje mu się przeżyć w jego własnym państwie? Jak młody Polak ma zapewnić młodej Polce dobrobyt, skoro sam nie może tu przetrwać? I co ma zrobić młoda Polka, która- jak każda kobieta, dąży do bezpieczeństwa i ustatkowania się przy mężczyźnie, widząc jednocześnie, że jej rówieśnicy choć chcą, to nie mogą dać sobie rady? Czy nie zostaje jej tylko znaleźć sponsora wśród złodziei bądź obcokrajowców, lub innych samców na których, logicznie patrząc, w normalnych okolicznościach nawet by nie spojrzała…?

Fakty są smutne. Od samej góry piramidy społecznej, począwszy od prezydenta-mordercy, noszącego na rękach krew elity poprzedniej władzy, poprzez sejm cwaniaków, sprzedawczyków i malwersantów, aż do samego dołu szczebli polskiego narodu, ciągnie się zaraza patologicznego systemu, jakim jest SOCJALIZM. Systemu, w którym łapówkarstwo, to zwykły biznes, a nie działanie na szkodę państwa, gdzie dobry kapitalista, to w najlepszym wypadku oszust podatkowy, gdzie młodemu, przedsiębiorczemu człowiekowi na wejściu podcina skrzydła ZUS, Urząd Skarbowy i masa regulacji, których nie sposób objąć umysłem, gdzie wykształcony człowiek, to kolejny ktoś po studiach bez fachu w ręce, a ten, kto uczciwie dorabia się ciężką pracą jest frajerem zarabiającym na wybranych przez siebie [bądź swoich współbraci] panów.

Jest druga w nocy, to kolejny dzień, w którym nie opuszczam swojego biura gdyż z dnia na dzień czuję coraz większą odrazę do ludzi i coraz mniej chcę z nimi obcować. Jutro wstanę i znów zacznę budować należny mi start w życiu, używając do tego celu jednej z wielu luk prawnych tego chorego systemu, w którym przyszło mi żyć. Wstyd, wściekłość i poczucie bezsilności mieszają się z przeświadczeniem o braku poczucia winy za to, co robię; bo choć chciałbym wpłynąć na bieg wydarzeń, mieć władzę, która dba o mnie tak, jak o swoich ludzi dba władza na Wyspach, to jako realista wiem, że bez generalnego krachu nigdy to nie nastąpi. Wierzę natomiast, że kiedy finalnie nadejdzie dzień ekonomicznego armageddonu [a jest to nieuniknione], to jego koniec będzie początkiem nowego, lepszego systemu, w którym bycie uczciwym człowiekiem w końcu zacznie się opłacać. Do tego momentu nie zostaje nic, jak tylko płynąć z prądem, dożynając system, na którego upadek tak niecierpliwie czekam.

Staję poza skrajem, po przeciwnej stronie Ja;

Niesiony dziką, zimną żądzą Zwątpienia.

Łukasz Woźniak – członek KNP Łódź

Nigel Farage: To co się robi Grecji jest poniżające, obrzydliwe i po prostu złe.

Młodzi członkowie partii LAOS, do której należą greccy członkowie grupy EFD (posłowie Niki Tzavela i Nicolaos Salavrakos), zostali przyjęci w środę 21 marca w Parlamencie Europejskim. Nigel Farage, przewodniczący EFD i UKIP, przybył na to spotkanie, aby poprzeć ich inicjatywy na rzecz Europy państw narodowych, a w szczególności poszanowanie suwerenności monetarnej i budżetowej.

Tekst wypowiedzi w jęz polskim dostępny na: http://karasekus.blogspot.com/

Dzień Gniewu- zdjęcia i konferencja prasowa.

Tusk zwolni Grasia albo Graś zwolni Tuska

Lepiej mieć siedmioro dzieci, niż płacić na ZUS.

Nowy transparent reklamujący Dzien Gniewu.

The right of the People to keep and bear arms shall not be infringed…

Kto choć trochę interesuje się Stanami Zjednoczonymi (historią, polityką etc.) zapewne już wie, skąd wywodzi się fragment zawarty w tytule dzisiejszego artykułu.

A well regulated militia being necessary to the security of a free State, the right of the People to keep and bear arms shall not be infringed.

Jest to fragment Konstytucji Stanów Zjednoczonych, znany bardziej jako Druga Poprawka. Chociaż kontrowersyjna i wielokrotnie stanowiła przedmiot sporów sądowych – dla przeciętnego Amerykanina jest jednym z podstawowych praw, a jej interpretacja wydaje się nieprzeciętnie prosta. Każdy obywatel Stanów Zjednoczonych ma prawo do posiadania oraz noszenia broni (palnej).

Druga Poprawka, razem ze wszystkimi aż do Dziesiątej tworzy tzw. Bill of Rights (Kartę Praw). Korzenie Drugiej Poprawki sięgają drugiego końca Atlantyku, roku 1689 i dokumentu o tej samej nazwie, wydaną przez Wilhelma III Orańskiego, króla Anglii oraz zatwierdzona przez Parlament. Nie będę się wdawał w szczegóły tego dokumentu – ważnym elementem jest to, że miał wpływ na przyszłych osadników angielskich w zamorskich koloniach na terenie dzisiejszego USA.

Przez następne 100 lat Anglicy oraz ludzie innych narodowości przypływali do Nowego Świata i osiadali na wschodnim wybrzeżu. Zakładali wsie, osady, miasta. Posiadanie przez osadników broni palnej było czymś naturalnym z wielu względów. Po pierwsze i najważniejsze, broń taka służyła do obrony własnego domu oraz rodziny. Uzbrojony ojciec bronił swoich bliskich i siebie samego przed innymi (osadnikami oraz tubylcami). Po drugie, kiedy w osadach formowały się społeczności, zachodziła konieczność tworzenia oddziałów milicyjnych (militia). Oddziały takie musiałby być uzbrojone, by chronić i służyć (Protect and Serve). Na Dzikim Zachodzie mieszkańcy wybierali i opłacali Szeryfa oraz rewolwerowców do obrony przed bandytami. Oprócz tego, mieszkańcy też byli uzbrojeni po zęby. Poza tym, uzbrojeni przedstawiciele prawa musieli je egzekwować, w razie oporu obywateli, musieli posiadać broń.

Po krótkiej lekcji historii, kierujemy się w stronę pytania czy broń palna powinna być ogólnie dostępna dla obywateli? Było pytanie, będzie i teza. Tak, każdy pełnoletni polski obywatel, któremu sąd nie zakazał posiadania oraz noszenia broni, powinien mieć prawa na wzór Drugiej Poprawki. Dlaczego?

Zacznę od przedstawienia argumentów na korzyść posiadania broni. Typowe kontrargumenty skontruję później. Po pierwsze, obywatel uzbrojony to obywatel bezpieczny. W wypadku usiłowania gwałtu, morderstwa, innego rozboju, włamania, maksymalny czas zareagowania we własnej obronie jest dużo krótszy niż czas potrzebny na uzyskanie pomocy np. policji. Krótko mówiąc: obywatel w krytycznych chwilach może liczyć tylko na siebie. Oczywiście nie jesteśmy w stanie wysyłać na każdy fragment ulicy każdej nocy patrolu policyjnego. Nie ma takiej fizycznej możliwości. Wymaga to sporych zmian w ustawodawstwie. Już przy dzisiejszym stanie prawnym mamy problem ze skazywaniem osób ze względu na przekroczenie granic obrony koniecznej. Nierzadko dostają większe wyroki niż agresor (np. włamywacz który został ranny). W Stanach wszyscy wiedzą, że wtargnięcie na czyjąś posesję (trespassing) może skończyć się śrutem w tylnej części ciała w najlepszym wypadku. Opisują to nawet przewodniki dla osób podróżujących z namiotem: o ile w Kanadzie można się rozstawić na czyimś polu bez większych problemów, o tyle w USA niezapytanie się o pozwolenie nie jest najlepszym pomysłem ;) Oczywiście, nikt nie zamierza strzelać do osoby przechodzącej w biały dzień wydeptaną ścieżką przez czyjąś działkę. Ale jeśli w środku nocy ktoś zakrada się do domu, to włamywacz powinien się mieć na baczności. Prawo do posiadania broni jest niezbędne do wypełnienia naturalnego prawa do obrony siebie i swoich bliskich. Niezależnie od restrykcyjnych przepisów, to uczciwi i praworządni obywatele zostaną pozbawieni możliwości obrony, przestępcy zawsze ją zdobędą, jeśli będą jej potrzebowali.

Po drugie, nie zawsze jest konieczność użycia broni palnej przeciwko agresorowi. Niejednego przestępcę (np. drobnego złodziejaszka) sam widok broni celowanej w niego odstraszy go wystarczająco skutecznie. Poza tym, nie wiedząc kto z ludzi jest uzbrojony (a wręcz będąc przekonanym, że większość posiada broń) zmniejszy się liczba przestępstw. To kryminaliści będą się bać obywateli, a nie odwrotnie. W obecnej sytuacji, gdy obywatele są nieuzbrojeni w broń palną, a rząd dodatkowo proponuje zakaz noszenia w miejscach publicznych broni białej, uzbrojony w nóż przestępca ma ogromną przewagę nad swoją ofiarą. Nic dziwnego, że liczba przestępstw typu napady, kradzieże, rozboje jest tak wysoka.

Po trzecie, ponownie pojawi się kwestia strachu. Jeśli obywatel jest pozbawiony broni, jest bezsilny również w działaniach przeciwko rządowi (np. tyranii). Działa to też na mniejszą skalę. Rząd, pewien braku aktywnego sprzeciwu, może dalej prowadzić rozbójniczą politykę państwa, a obywatel jest pozbawiony przez ten sam rząd środków do obrony przed uciskiem. Generalnie, dotyczy to ucisku wewnętrznego, jak i zewnętrznego (agresji innego państwa). Obywatele boją się rządu, który ma do dyspozycji policję i wojsko. Obywatel wyposażony w broń jest wrogiem państwa totalitarnego oraz socjalnego/socjalistycznego. Jedną z przyczyn wprowadzenia Drugiej Poprawki wkrótce po uchwaleniu Konstytucji było prawo obywateli do obalenia rządu, który jest zły. Rząd boi się uzbrojonych obywateli, dlatego nie ośmieli się przekroczyć granic wyznaczonych przez Naród poprzez Konstytucję. Podobnie jak w przypadku złodzieja, to rząd ma się bać obywatela, a nie odwrotnie. Oczywiście, nikt nie mówi o obalaniu ustroju/rządu siłą przy każdej niepopularnej decyzji. Tak tylko mówię, by uciąć spekulacje ;) Poniższą sentencję przypisuje się Tomaszowi Jeffersonowi, jednemu z Ojców Założycieli USA:

The strongest reason for the people to retain the right to keep and bear arms is, as a last resort, to protect themselves against tyranny in government.

Pora na typowe argumenty przeciwników posiadania broni (PPB). Teza: “Powszechny dostęp do broni powoduje wzrost przestępczości.” Nieprawda. PPB podają jako przykład Stany Zjednoczone, gdzie dostęp do broni jest stosunkowo łatwy w porównaniu do innych krajów, a współczynnik morderstw na 100.000 mieszkańców jet wysoki (w latach 2000-2009 wynosił od 5 do 5.5 osób zamordowanych). Jako kontrargument można podać Szwajcarię, w której dostęp do broni jest równie łątwy, a ten sam współczynnik wynosi ok. 0.7 osoby, co sprawia, że Szwajcaria w tym rankingu znajduje się niemal na samym dole (wg. http://en.wikipedia.org/wiki/List_of_countries_by_intentional_homicide_rate). Jak widać, i zapewne dopowiem o tym później, nie ma bezpośredniego związku między powszechnym posiadaniem broni a wzrostem liczby morderstw. W przypadku innych rodzajów przestępstw sprawa wygląda podobnie. John Lott w swojej książce More Guns, Less Crime po przeanalizowaniu statystyk FBI z lat 1977 – 1993 zauważa, że po wprowadzeniu prawa do noszenia ukrytej broni liczba morderstw spadła o 8%, gwałtów o 5%, napaści o 7%. Te kilka procent to za mało, by wprowadzić powszechny dostęp do broni? Proszę to powiedzieć osobom, które dzięki temu uniknęły bycia ofiarą tych przestępstw. Wspomniana wcześniej sytuacja, w której przestępca boi się ofiary, gdyż nie wie, czy pod płaszczem nie ukrywa broni, ma wpływ na zmniejszenie liczby przestępstw, dowodzą tego statystyki. Do roku 2008, a dokładniej do ogłoszenia wyroku przez Sąd Najwyższy USA w sprawie District of Columbia v. Heller, w tzw. D.C. obowiązywał całkowity zakaz noszenia broni. Pytanie-zagadka. W której części Stanów Zjednoczonych współczynnik morderstw był najwyższy? Tak, D.C. zdecydowanie zawyża średnią w USA, która przypomnijmy, wynosi ok. 5-5.5 osoby. Wynik w stołecznym dystrykcie wynosił: 43.9 (2000), 46.4 (2002), 30.8 (2007), 31.5 (2008) oraz 24.0 (2009). Dane w następnych latach zapewne potwierdzą dalszy spadek liczby morderstw w stolicy, gdyż niezgodne z Konstytucją prawo zostało anulowane.

Z różnych serwisów informacyjnych słyszymy od czasu do czasu o masakrach w amerykańskich szkołach i uczelniach. W 2007 roku doszło do masakry w Virginia Tech, gdzie 23-latek zabił 33 osoby i ranił 25 innych. Jest to druga pod względem liczby ofiar najtragiczniejsza “school massacre” w historii USA. Warto się zastanowić, dlaczego wciąż słyszymy o masakrach w szkołach, przedszkolach, uniwersytetach, a rzadziej o innych miejscach. Winnym tutaj jest Gun-Free School Zones Act of 1990 oraz podobna ustawa z roku 1995, które na terenie szkół oraz w promieniu 1000 stóp (300m) zakazują osobom nie posiadającym specjalnego pozwolenia (co ogranicza de facto osoby mogące posiadać broń do funkcjonariuszy służb mundurowych) posiadania broni. Ustawa, oczywiście powstała, by chronić dzieci i młodzież oraz by nie dochodziło do strzelanin między uczniami. Generalnie, miała zmniejszyć przestępczość. Problem polega na sposobie działania takiej regulacji. Pozbawia, owszem, ona broni, ale jedynie praworządnych obywateli, którzy nie mają wrogich zamiarów wobec kogokolwiek. Zatem przykładni obywatele są tzw. “sitting ducks” gdyż w każdej chwili do szkoły może wpaść szaleniec i zacząć strzelać. Nie jestem ekspertem w sprawach broni, ale wtargnięcie do klasy i strzelanie do każdej osoby po kolei zajmuje trochę czasu. Dostatecznie dużo, by ktokolwiek z danej zaatakowanej sali (lub nawet sąsiedniej!) sięgnął do własnej torby po własną broń i obezwładnił napastnika. Po prostu. Podobnie działoby się, gdyby sytuacja miałaby miejsce na ulicy. Wyobraźmy sobie, że ktoś wyciąga broń i istotnie strzela do jednej osoby. Natychmiast dowolna osoba posiadająca przy sobie broń jest w stanie napastnika zastrzelić/postrzelić. W przypadku ulic sytuacja jest lepsza z 2 powodów. Po pierwsze, są patrole policyjne, więc zawsze można liczyć, że w razie niebezpieczeństwa wkroczą do akcji. Po drugie, potencjalny napastnik zdaje sobie sprawę, że każdy przechodzień może posiadać ukrytą broń i będzie w stanie zareagować natychmiast (o ile napastnik jest o zdrowych zmysłach). Wariaci i osoby chore psychicznie zawsze stanowią margines i nie da się ograniczyć przestępczości do zera. Na jednej z uczelni w Virginii udało się zatrzymać mordercę po zabiciu “jedynie” 3 osób i ranieniu 3 innych. Powstrzymało go dwóch studentów, którzy pobiegli do swoich samochodów po broń (przepisy zabraniały posiadania jej przy sobie, musiała zostać pozostawiona w aucie). Podobno nie musieli nawet oddać jednego strzału, by zatrzymać rzeź. W Pearl High School (Missisipi) to samo zrobił wicedyrektor, również musząc zabrać broń z auta. Napastnik został obezwładniony w porę po zabiciu 2 osób. Nie sposób nie zauważyć, że Gun-Free zones mają efekt odwrotny do zamierzonego, podobnie jak było z prohibicją alkoholową na początku XX wieku. Ustawa “obdziera” potencjalne ofiary i porządnych obywateli z prawa do skutecznej samoobrony przed osobami, które z pewnością się nie zastosują do obowiązującego prawa.

Podsumowanie

Prawo do posiadania broni wywodzi się z naturalnego prawa do samoobrony oraz obrony najbliższych. Dlatego nie powinno być ograniczane. Zwiększona liczba uzbrojonych obywateli zmniejsza liczbę przestępstw, włamań i wtargnięć do domów, morderstw, gwałtów, rozbojów. Uzbrojonego obywatela boją się (niektórzy) przestępcy, bać się mogą również rządy oparte na bezprawiu lub tyranii. Takie rządy będą próbowały odebrać broń obywatelom (np. Stalin pod koniec lat 20. XX w. przed swoimi “czystkami”). Człowiek posiadający broń może szybko i skutecznie zareagować na niebezpieczeństwo i zagrożenie dziejące się w jego pobliżu, nie zawsze może liczyć na policję i podobne służby. Czy w Polsce należy “z dnia na dzień” uchwalić prawo pozwalające na posiadanie broni? Niestety, nie mamy takiej “kultury posiadania broni” jak Amerykanie, dla których jest to rzecz naturalna. Potrzebujemy czasu, zmiany powinny być wprowadzane stopniowo, aczkolwiek warunkowanie zgody na posiadanie broni przez uzasadnione zagrożenie życia lub posiadanego mienia jest bardzo szkodliwe. Dopiero, gdy dana osoba przykładowo jest zastraszana, ma szansę na uzyskanie pozwolenia na broń. W Polsce część osób obchodzi przepisy, kupując działające repliki broni sprzed 1850 roku, co nie wymaga pozwolenia. Zarazem, taka broń jest skuteczna, bo skoro kowboj mógł takim rewolwerem zabić, to dzisiaj również się da. Oczywiście, nie jest to rozwiązanie docelowe. Z całą pewnością, przepisy dotyczące posiadania broni w Polsce muszą zostać złagodzone. W ten sposób, również walczy się z mafią, która ma krociowe zyski z nielegalnego handlu bronią oraz narkotykami. Legalizując narkotyki oraz de facto legalizując powszechny postęp do broni, odcinamy grupy przestępcze od głównych źródeł dochodu. W końcu, państwo ma walczyć z przestępczością, szczególnie zorganizowaną, nie?

Na koniec kilka cytatów, dotyczących broni:

The most foolish mistake we could possibly make would be to allow the subject races to possess arms. History shows that all conquerors who have allowed their subject races to carry arms have prepared their own downfall by so doing.

Adolf Hitler, 1942

If you take guns away from legal gun owners then the only people who would have guns would be the bad guys. Even a pacifist would get violent if someone were trying to kill him or her. You would fight for your life, whatever your beliefs. You’d use a rock or tear one of these chairs out of the floor. Hey, maybe I’ve been watching too many Bruce Willis movies!”

Bruce Willis, 2006

God created men. Colonel Colt made them equal.

Stare powiedzenie na Dzikim Zachodzie

Maciej Wojczuk- członek KNP Łódź